niedziela, 24 marca 2013

Rozdział trzynasty

23 grudnia, dzień przed Wigilią.Stoję od rana i przygotowuję święta.Upiekłam już dwa ciasta,przygotowałam farsz na uszka, pierogii i krokiety.Wczoraj kupiłam karpia i śledzie. Kończę zmywać naczynia i śpiewam sobie pionenkę Wham-last christmas, wprowadza mnie ona w świąteczny nastrój. Idę do stołu zabrać ostatnie naczynia ruszając w rytm muzyki biodrami, i dre się(bo śpiewać tego nazwać nie można): Now I know what a fool I've been, But if tou kissed me now, I know you'd fool me again
odwracam sie przodem do drzwi i widzę Zbyszka opartego o framugę drzwi z rękoma skrzyzowanymi na klatce piersiowej. Z wrażenia puściłam miskę  i stoję jak zamurowana zamykając i otwierając oczy żeby upewnić się czy aby na pewno to mi się nie śni. Zbyszek  podnosi miskę i ścisz radio
-co Ty tu robisz?-pyta z pretensją
-to ja sie pytam co Ty tu robisz?Powinieneś być w Krakowie
-a Ty w domu, zapomniałem prezentów
Przyłapał mnie na kłamstwie, a miałam spędzić te świeta sama i nikt miał nie wiedzieć.Specjanie nie mówiłam o tym nikomu,żeby nie lzabierali mnie do siebie na świeta. Oczywiście musiałam wytłumaczyć wszystko Zbyszkowi, a ten stwierdził że zabiera mnie do Krakowa
-nigdzie nie jadę,zostaję tutaj- odpowiadam mu siedząc na swoim łóżku,a Bartman wpakowuje kolejną bluzkę do walizki
-nie protestuj bo i tak nie wygrasz, nie zostawię Cię tutaj samej w świeta
-daj spokój-wstaję i blokuje mu włożenie trzeciej pary spodni- to tylko świeta, jedz do Krakowa i mną  się nie przejmuj-silę się na uśmiech
-mowy nie ma! dokończ się pakować i za 15 minut wyjeżdzamy-wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.Stałam nad tą walizką jak nad wyrocznią.Jechać czy nie jechać?




Sara Bareilles- gravity
Something always brings me back to you
It never takes too long...


Zgodziłam sie, bo i tak nie miałam innego wyjścia.Siedzimy w jego samochodzie kierując się w strone Krakowa.Spakowałam ciasta które zdążyłam upiec, a reszte zamroziłam. Bartman oczywiście nie odzywa się do mnie, udaje obrazonego.Bo jak ja mogłam mu nie powiedzieć, ale on nie rozumie że nie chciałam niczyjej łaski.
Wyjeżdzamy własnie z Rzeszowa i widzę kątem oka jak co chwilę na mnie patrzy.Chyba już mu przeszedł nerw i chce się odezwać, ale oczywiście jego męska duma mu na to nie pozwala.

Po trzech godzinach dojeżdzamy na jedno z krakowskich osiedli pod pięknie ubrany świątecznymi lampkami dom.Zbyszek parkuje na wjeździe i wysiada otwierając bagażnik.A ja siędzę dalej na miejscu pasażera bijąc się z myślami czy wysiąść, a może uciec stąd jak najdalej?Po chwili moje drzwi otwierają sie i Zbyszek opiera się o nie patrząc na mnie pytająco
-będziesz tu spała?
-wolę tu niż sie tam wpraszać bez zaproszenia
-oj Magda Magda-powiedział spokojnie -jesteś moją osobą towarzyszącą,a z resztą dzwoniłem do nich i wiedzą, wysiadaj
Nie polemizowałam z nim,wysiadłam grzecznie z samochodu i wziełam moje wypieki, a Bartman zajął się resztą.Szliśmy kamienną ścieżką która prowadziła do domu
-ale ja nawet nie mam dla nich prezentu pod choinkę-słyszałam tylko głośne westchnięcie Bartmana
-te moje będą od nas, pasuje?
pasuje pasuje, jemu to łatwo powiedzieć
-nie, jutro pojedziemy na szybkie zakupy
-ha ha oj kobieto-nie skomentowałam tego ironicznego śmiechu mojego towarzysza bo wchodziliśmy do paszczy lwa
-jestesmy-krzyknął Zbyszek zamykając zewnętrzne drzwi-rozbieraj się-spojrzałam na niego w półusmiechu, a od zaczął się śmiać- z płaszcza.Zaraz po tych słowach Leon Bartman przywitał nas w przedpokoju
-wkońcu jesteśccie, witaj Madziu-ucałował mnie w każdy policzek dwa razy-cieszę się że Cię widzę
-Dobry wieczór Panu, ja też się bardzo cieszę-uśmiechnęłam się do niego.Zaraz po tym siostra Zbyszka pojawiła się z małą dziewczynką prowadzoną za rękę.
-czesc Kaśka jestem, a to moja córeczka Maja
-czesc Magda bardzo mi miło Ciebie poznać-uścisnełam jej dłoń-cześć Maju-powiedziałam do małej, która uśmiechnełam się do mnie-jaka jesteś sliczna, ile masz lat?
-w styczniu skończę 6 proszę pani
-wejdzcie dalej-pokazała dłonią Kasia
-a gdzie mama?-zapytał Zbyszek
-w kuchni-odpowiedział Pan Leon-piecze sernik-i uniusł znacząco brwi
-piekę ale na swięta i ani waż mi się to dzisiaj ruszać-powiedziała Pani Jadwiga idąc w naszym kierunku-jak ja się cieszę że znowu Cie widzę Madziu-kobieta również jak jej mąż ucałowała mnie i przytuliła-chodźcie do salonu, coś ciepłego do picia?
-ja poproszę, ale pomogę Pani-powiedziałam nie siadając na kanapie- a tu upiekłam ciasta na święta-podałam kobiecie dwie blachy
-och dziękuję kochana, zaniosę to a Ty siadaj, jesteś naszym gościem-spojrzałam na Zbyszka i po jego spojrzeniu wiedziałam że nie warto się z nią sprzeczać, wiec posłusznie usiadłam na wolnym miejscu koło Zbyszka.Zostaliśmy sami, Pan Leon poszedł ze swoją małżonką i Kaśka do kuchni,a Maja bawiła się lalkami na środku dywanu, co chwilę patrzac na nas i uśmiechając się.
- i co zjedli Cię? -zapytał Bartman ucieszony jak małe dziecko
Popatrzyłam na niego spod byka
-prawie
-oj maleńka-wyszczerzył się pokazując swoje białe zęby-o dziwo bardzo Cię polubili
-bo mnie nie da się nie lubić
Reszta wieczoru minęła nam na bardzo miłej rozmowie.Zbyszek rozmawiał z ojcem o meczach,a ja z Panią Jadwigą i Kasią o jutrzejszych przygotowaniach do Wigilii. Maja po kilku godzinach bardziej ochoczo cieszyłą się z mojej obecności.Pokazała mi swoje lalki a na sam koniec chciała żebym to ja ją wykąpała i obejrzała z nią bajkę na dobranoc.Zbyszek zaproponował mi że pomoże nam z kąpielą. Siedzimy na podłodze w łazience bawiąc się kaczuszkami.Mała jest wniebowzieta jak Zbyszek parodiuje głosy.
-chciałabyś mnieć dzieci?-zapytał po między kolejnym ochlapaniem Mai
Popatrzyłam zaskoczona na niego
-tak,kiedys tak
-no jasne że kiedyś-spojrzał na mnie-teraz jest z nami Maja- i zaczął się śmiać- a co byś najpierw chciała mieć?
-chłopczyka, a później dziewczynką, wiesz starszy brat i ta cała reszta
Usmiechcnął się i zaczął wyciagać małą z wanny.Muszę powiedzieć że bardzo dobrze mu idzie z takimi dziećmi.Nie spodziewałam się po nim tego.Po kąpieli Zbyszek zaproponował że to on połozy dziewczynką spac.Nie miałam nawet szansy żeby zaprotestować, Kasia odrazu porwała mnie na lampkę wina i oglądanie ich zdjęć z dzieciństwa.
-o a tu Zbyszek w wieku 10 lat
-miał przylizane włosy?
-yhyy wtedy słuchał Just 5
-Pamietasz ich? Kolorowe sny, kiedy ja dotykam Ciebie-zacytowała
-tak cos kojarze-zaczełam sie śmiać i przewracam kartkę dalej
-to jakas wasza ciocia?
-nie logopeda, nie mówił "r"
-ooo matko-zaczełam się jeszcze bardziej smiać-a wyjasnisz mi to zdjęcie?
-to moje przyjecie niespodzianka na 12 urodziny
-o nie siostra-Bartman wchodzi do pokoju i siada obok mnie-nie wierz jej, to kłamczucha
-tak, kłamię nałogowo-mówi Kaśka mrugając do mnie -zasneła?
-tak,ale oczywiście włozyła jakiegoś miska pod poduszkę jako swój skarb
-no tak, jak zawsze-zaczeła się śmiać
-idę spać bo padam-powiedział Zbyszek patrząc na mnie
-ja tez już pójdę, bo Ty też pewnie jesteś zmeczona-powiedziałam do Kaśki
-nie jestem, ale nie zatrzymuję.Pokój Ci już przygotowałam, chodz pokazę Ci

Siedzę juz wykąpana na swoim łózku i czytam książkę gdy słyszę czyjeś kroki w przedpokoju i bez pukania moje drzwi sie otwierają.Wchodzi Zbyszek i wskakuje szybko pod pościel.Patrze na niego oczekując wyjaśnień
-o tu u Ciebie jest zdecydowanie cieplej niż tam u mnie-mówi rozbawiony
-jasne, stęskniłeś się?
-i to jak-zaczął całować mnie po szyi i błądzić ręką pod moją bluzka
-Zbyszek
-hymm..-wymruczał pomiędzy kolejnymi pocałunkami
-nie będziemy się kochać
-czemu? oderwał się ode mnie robiąc smutną minę-masz okres?
-niee- zaczełam sie smiać
-to czemu?
-bo Twoi rodzice są za ścianą
Usiadł wyprostowany opierając się o ścianę.
-to co będziemy robić?
-no wiesz zawsze mozemy posłuchać muzyki- podniosłam telefon z szafki włączając Just 5 - kolorowe sny
-o nie! zabiję ją
Zaczełam machać rękami w rytm muzyki
-jak mogłes ich lubić?
-nawet nie pamietam  Kolorowe sny, kiedy ja dotykam Ciebie Zwariowany świat, kiedy w nas Tańczy pragnienie-zaczął śpiewać tekst piosenki.Zaczełam się śmiać z jego braku talentu wokalnego


Natasha Bedingfield - soulmate

Who doesn't long for someone to hold?
Who knows how to love you without being told?

Grubo po 12 zasnelismy razem.Rano obudziła mnie Maja która leżała obok mnie na łózku i głaskała mnie po policzku.Nie chciało mi się jeszcze wstawać więc leżałam z małą słuchając jak planuje nam dzień
-Maja mówiłam nie budź cioci, przepraszam Cię, juz ją zabieram a Ty śpij dalej-powiedziała Kaśka wpadając do pokoju
-nic sie nie stało już i tak nie spałam-mała popatrzyła na mnie, jak by mi dziękowała,że jej nie wydałam-zaraz, będę gotowa do pomocy-dodałam wstając z łóżka
-spokojnie rodzice własnie pojechali na jakieś szybkie zakupy, a bez mamy i tak nic nie możemy zrobić
-a Zbyszek jeszcze śpi?-zapytałam bo dopiero wtedy przypomniałam sobie, że zasypiałam z nim.Więc mam nadzieję że nikt o tym nie wie.
-poszedł biegać-uśmiechnęła sie jak by doskonale wiedziała,że dzisiejszą noc spędziłam w jego ramionach.Siada po drugiej stronie łózka zakładając jedną nogę na nie
-to wspaniały facet-powiedziała patrzac na moją reakcję
-też tak myślę-uśmiechnełam się
-mam pytanie, nie obrazisz się jak je zadam?
oho aż sie boję, ale cóż nie pozostaje mi nic innego jak odpowiedzieć na nie.
-jasne, pytaj
-jesteście razem?
-nie-uśmiechnełam się-jesteśmy tylko przyjaciółmi
Kaska popatrzyła na mnie,jak by i tak mi nie wierzyła.ale cóż,przecież jej nie powiem że tylko ze sobą sypiamy, ale ja go kocham.
-chodz kochanie, ciocia sie ubierze i do nas zejdzie
-i uczesze mnie?-zapytała Maja patrząc na mnie błagalnie
-no pewnie że uczeszę

Po kilku minutach zeszłam juz ubrana na dół na śniadanie.Zbyszek po chwili wrócił z bieganaia i dołączył do nas.Po śniadaniu tak jak obiecałam uczesałam Maje w warkoczyki.Kozystając z tego że Państwo Bartman jeszcze nie wrócili my ze Zbyszkiem też wybraliśmy się na zakupy.Musiałam coś kupić pod choinką.Dobrze że Zbyszek mi pomógł bo dzięki temu zakupy zrobiliśmy w godzinę.Gdy wróciliśmy pomogłam Pani Jadwidze w kuchni, a reszta ubrała wielką choinkę.Ok 15 dołączył do nas mąż Kasi- Tomek, który był na jakiejś delegacji w Londynie.

Wieczorem tradycyjna Wigilia.Wielki stół z mnóstwem jedzenia.Gdy już złożylismy sobie życzenia i najedliśmy się,przyszedł czas na prezenty, których Maja już nie mogła się doczekać. Oczywiście pierwsza rozpakowała swoje prezenty.Od dziadków, rodziców, Zbyszka i ode mnie-ten ode mnie chyba najbardziej przypadł jej do gustu.Kupiłam jej malowidła dla dziewczynek , i teraz będzie mogła malowac się jak mama.
-dziekuję ciociu-Maja wdrapała się na moje kolana pocałowała i przytuliła jak żaba
-teraz to już na pewno jestes jej ulubioną ciocia-zazartował Tomek
Usmiechnęłam się bo tylko to mi zostało,ze wzruszenia napłyneły mi łzy do oczu.
Po calej radości małej przyszedł czas na nasze prezenty,nie spodziewałam się że coś dostanę, ale Maja jak tylko zeszła z moich kolan pobiegła pod choinkę i wyciągneła swój prezent dla mnie.
-to dla Ciebie ciociu,sama dzisiaj malowałam-powiedziała dumnie i podała mi rysunek.Na kartce była namalowana para młoda, nie wiedziałam o co chodzi, ale mała szybko mi wyjasniła-to jesteś Ty ciociu, a to wujek, bierzecie slub-powiedziała szczęśliwa-a ja tu-wskazała paluszkiem-sypię kwiatki
Popatrzyłam na rysunek,potem na Zbyszka i na resztę.Wszyscy się śmiali a młoda była uradowana
-to teraz chyba nie macie innego wyjscia-powiedziała Kaśka patrząc na nas
-ciociu,a będę mogła sypać kwiatki na waszym weselu?-zapytała Maja z maślanymi oczami
-a mnie to nie zapytasz?-odezwał się Zbyszek
-mogę wujkuuu?-zastosowała ten sam sposób z oczami co na mnie
-możesz
-dziekuję-podskoczyła i pobiegła na kanapę bawić się nowymi zabawkami.
-a to od nas-powiedziała Kaśka pokazując siebie i męża
-nie trzeba było-powiedziałam biorac prezent
-trzeba trzeba
Otworzyłam ładnie zapakowane pudełko, a w środku był bardzo ładny wełniany sweter
-dziekuję, jest na prawdę śliczny
-I jeszcze to dla ciebie-powiedział Pan Leon dając mi kolejny prezent.Zrobiło mi się głupio bo nie dość że zwaliłam sie im na święta to jeszcze musieli mi kupować prezenty
-ale to na prawdę nie było konieczne
-bierz jak dają-oczywiście swoje trzy grosze musiał wcisnąć Zbyszek
Otworzyłam podłuźne pudełko od jubilera a w środku była bardzo ładna bransoletka z przywieszkami.Również podziękowałam.Po rozpakowaniu reszty prezentów przez domowników,poszlismy  ze Zbyszkiem się przejść.Gdy szliśmy jedna z ulic Zbyszek wyciagnął pudełko
-to dla Ciebie ode mnie,chciałem wsadzić Ci to do walizki ale zapomniałem
Wziełam od niego pudełko i otworzyłam w srodku był łańcuszek z przywieszką w kształcie litery M
-Dziękuję, ale nie musiałeś, ja nic dla Ciebie nie mam
-to co z tego,jesteś przy mnie, wspierasz nie tylko po wygranych i sukcesach ale jesteś też w te gorsze dni i...
-daje dupy?-zaczełam się smiać
-to tylko przyjemny dodatek-uśmiechnął się
-dziękuję jest piekny-pocałowałam go w policzek
-tylko tyle?-poruszył brwiami- wiesz ile go szukałaem
-zastanowię się czy na coś jeszcze zasłuzyłeś -i zaczełam uciekać od niego-chodź do domu bo strasznie zimno.


------------------------------------------
hej:) tak jak obiecałam dodaję w weekend;d Jak Wam sie podoba? Zaskoczone? Gratuluję Brunette MiQa   intuicji:) Nacieszcie się tym ostatnim radosnym rozdziałem, bo już niebawem nadejdą czarne chmury:)W końcu humor mi się polepszył:) a to jest spodowane wolnym od piatku;d

i cieszę się tak jak Michał;) Zapraszam na nastepny rozdział w Poniedziałek Wielkanocny:) pozdrawiam ;****

10 komentarzy:

  1. haha! Moja reakcja na ferie była taka sama. tylko, że ja zaczęłam je już w czwartek o 13! :) KUL jednak dba o swoich studentów.
    Dobrze, że Zbycho nie pozwolił jej spędzić świąt w samotności, bo to by było trochę przykre. Chociaż tak z drugiej strony to sobie pomyślałam, że ja bym chyba nie chciała tak do obcych ludzi na Wigilię. Czułabym się niekomfortowo. Poza tym nienawidzę dzielić się opłatkiem z rodziną bo nie wiem co mam im życzyć, a co mówić obcym ludziom? Ale mimo tego, dobrze, że Magda pojechała do Krakowa. Just 5? Just 5?! Nie pozwalam naśmiewać się z tego zespołu. Nie pozwalam! To był mój ulubiony zespół. Bartek Wrona był moją pierwszą miłością. I ja wiem, że "kolorowe sny" śpiewał tylko dla mnie". Cholera. Fajna ta rodzina Bartmanów. Jak to nadejdą czarne chmury? Coś Ty wymyśliła? Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam leżąc tyłkiem do góry! Buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. no i plan Magdy się nie udał aby spędzić święta samotnie. Dobrze, że Zbyszek jest taki zapominalski i zapomniał tych prezentów :p Rodzina Zbyszka na prawdę miło Ją przyjęła mimo obaw:)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj :), jak słodko się zrobiło :). Takie święto o dużo lepsze, niż takie w samotności! :) Czy mi się wydaję, czy Zbyszek też czuje coś do Madzi?:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że Zbyszek jej nie zostwi samej na święta. Myślę, że on od początku coś do niej czuje, jeszcze zanim ona sama się zorientowała, że chce czegoś więcej niż seksu!

    OdpowiedzUsuń
  5. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/siedem.html zapraszam na siódemkę ;D
    pozdrawiam poziomkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na piątkę na http://trzy-swiaty-agaty.blogspot.com/ Buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na nowy rozdział.
    pozdrawiam:)
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/osiem.html ósemka się pojawiła, więc zapraszam do czytania i komentowania ;D
    pozdrawiam poziomkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pojawił się ósmy rozdział na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam na piętnasty rozdział na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń