wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział siódmy

Ledwo zdązyłam się ubrać i byli już w mieszkaniu Zbyszka.
-Witaj mamo-usłyszałam z przedpokoju
-Cześć synu,przepraszamy, że tak bez zapowiedzi, ale wracamy od Twojej siostry z Krakowa i postanowiliśmy zajechać z niespodzianką.Mam nadzieję że nie przeszkadzamy
-Nie, oczywiście że nie, właśnie oglądam z przyjaciółką film.
Hymm... z przyjaciółką no nieźle.Jeszcze dobrze sie nie znamy, a już awansowałam na jego przyjacółkę.Trzeba stąd się zbierać bo nic dobrego z tego nie wróżę.
-Dzień dobry,Magdalena Wiater bardzo miło mi państwa poznać
-Janina Bartman mi również
-Leon Bartman
-Ja już będę uciekać i tak się zasiedziałam
-Ale niech Pani nie ucieka, moze napijemy sie herbaty i porozmawiamy-zaproponował Pan Bartman
-Bardzo chętnie ale może kiedy indziej nie chcę przeszkadzać.
-Szkoda ale rozumiem, nie zatrzymujemy Pani-ufff dobrze że nie nalegali bo na prawdę nie usmiechała mi się herbatka z nimi.
-Wejdzcie do salonu, a ja tylko odprowadzę Magdę do windy.
-Do widzenia i na prawdę miło było poznać.
-Nam również.
Po chwili wyszliśmy na korytarz
-Przepraszam Cię bardzo nie spodziewałem się ich, głupio wyszło. Może odwiozę Cię do domu?
-No co Ty,poradzę sobie jestem dużą dziewczynką
-mam nadzieję że nie jestes na mnie zła?I zobaczymy się niebawem
-Zastanowie się jeszcze-ah jak ja uwielbiam sie z nim droczyć
-musimy dokończyc film,odezwe się
-trzymam za słowo-słysze jak winda przyjechała-Trzymaj się Zbyszku -podchodze do niego i chcem pocałować go w policzek ale on wpija się w moje usta i całuje tak że mam ochotę przy nim zostać
-do widzenia Madziu
Wsiadam do windy i cały czas mam przed oczami jego piękny uśmiech a na ustach smak jego pocałunku.Co to do cholery było? Gdyby nie najazd jego rodziców znowu bym się z nim przespała. Czy on musi tak na mnie działać? odurzająco?
Wychodząc z klatki wyciągnełam z torebki paczkę zielonych LM-ów i odpaliłam jednego.Po 30 minutach byłam już pod swoim blokiem, cały czas myslałam o Zbyszku.Nagle usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię
-Magda!- odwróciłam się i moim oczom ukazał sie On!Chłopak, który kilka miesięcy temu tak mnie skrzywdził
-Zostaw mnie!
-Chcę porozmawiać,wysłuchaj mnie
-Nie mamy o czym rozmawiać, zostaw mnie w spokoju!
-Rozumiem Twój żal do mnie, wiem że Cię skrzywdziłem ale pozwól mi to wszystko wyjaśnić
-Ha ha wiesz co smieszny jesteś.Wiesz jak to jest budzić się co noc czując łzy pod powiekami? Słyszeć jak serce wygrywa marsz załobny?Jak podczas 40 stopniowej temperatury odczuwać wewnętrzne zimno? I jak wśród miliona ludzi byc samym? Jeśli nie wiesz to nie pierdol że mnie rozumiesz
-Ale ja Cię kocham
-nie pierdol, wyrosniesz z tego-szybkim krokiem odeszłam od niego w stronę klatki
-Nigdy nie przestane Cię kochac, ona nic dla mnie nie znaczy.Mamy tylko wspólne dziecko
Nie chciałam tego słychać,powoli zapominałam a on musiał się pojawić, wspomnienia wróciły.
Wbiegłam szybko do domu, zamknęłam drzwi,oparłam sie o nie i zaczełam płakac.Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Kaśki
-Cześć
-Cześć-powiedziałąm z płaczem
-Co  się stało?
-mozesz... możesz do mnie przyjechać?
-jasne za chwilę będę
-Kup wino, czekam
Po 20 minutach usłyszłam dzwonek do drzwi.Wstałam i otworzyłam je.Kaśka odrazu mnie przytuliła
-Co się stało?
-On-wychlipałam- tu był
-kto?
-Mateusz
-o kurwa, czego chciał?
-porozmawiac.powiedział.... że mnie kocha... a one nic dla niego nie znaczął
-Co za palant.Chodz do salonu uspokoisz sie i wypijemy, bo na trzeźwo to i ja tego nie zniosę.

Gdy już się uspokoiłam, wypiłyśmy całe wino wyciągnełam z lodówki wódkę.
-to teraz opowiadaj co ze  Zbyszkiem
-a co ma być? to tylko kolega
-tylko kolega? z którym spałaś?
-to wypadek przy pracy, przez co pójdę do piekła
-nie pójdziesz a nawet jeśli to ja tam bede pierwsza-zaczeła się śmiać
-to zostaw mi drinka
-i nic z tego nie bedzie?
-oj nie wiem, dlaczego Ty mi takietrudne pytania zadajesz? Lubie go,lubie spędzać z nim czas
-znając Ciebie to nie pozwolisz mu na coś więcej.Nie każdy facet jest taki sam.D
aj mu szansę, daj szanse Wam
-Jak ja nawet nie wiem czy on chce
-Pierdolisz.Widze jak na Ciebie patrzy. I nie jesteś tylko jego koleżanką
-Może, ale to nie zmienia faktu że boję się mu zaufać.Boję się że mnie zostawi, oszuka a najbardziej boję się tego że zakocham się a on odejdzie, a ja nie zniose zycia bez niego.
-Rozumiem ale obiecaj mi że spróbujesz
-Postaram się.





wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział szósty

Budzę się z potwornym bólem głowy nie mam nawet siły otworzyć oczu, ale zaraz zaraz coś tu nie gra nie leże na poduszce tylko na.... o matko to czyjaś klatka piersiowa. Otwieram powoli oczy i widzę Zbyszka.Pierwsze pytanie które mi sie nasuwa na myśl to czy ja i on? wczoraj coś tego? Podnosze głowe i co gorsza nie jestem u siebie w pokoju.Szybko zrywam się z łóżka i ubieram w swoje rzeczy po chwili orientuje się że Zbyszek już nie spi tylko przygląda się mi.
-co sie patrzysz? -warknełam
-juz z samego rana się na mnie czepiasz, a może tak byś mi ładnie podziekowała za wczoraj.
-pff za co niby mam Ci dziekowac? za to że mnie wykorzystałeś jak byłam pijana?
Bartman podnosi sie i siada na łóżku -to Ty myślisz że my spaliśmy ze sobą? no wiesz co nie podejrzewałem  ze tak nisko mnie oceniasz, nigdy nie zrobilbym nic czego byś nie chciała.
-chcesz mi powiedzieć że nic wczoraj nie było?- zamysliłam sie i spojrzałam na Zbyszka- to jak mi wytłumaczysz że spałam w Twoim mieszkaniu, w Twoim łózku z Tobą i do tego tylko w Twojej koszulce?
-a tak to wytłumacze że byłas tak pijana że nie chciałas podac mi swojego adresu więc miałem Cie zostawić kompletnie zalaną w klubie? a spałaś w mojej koszulce bo pomyslałem że tak Ci bedzie wygodnie, to wszystko, między nami nic nie było.
Byłam w szoku ja go tu podejrzewam o najgorsze a On tak po prostu się mną zajął.Wskoczyłam szybko na łóżko i przytuliłam go szepcząc na ucho ciche -Dziekuję.
Zbyszek jako gospodarz przygotował mi pyszne śniadanie.Przyznam się że na prawdę było całkiem miło,gadalismy o wszystkim i cały czas się śmialiśmy.Zaproponował mi nawet że mnie odwiezie do domu,zgodziłam się.Po paru minutach byliśmy pod moim blokiem wysiadając pocałowałam go w policzek i pożegnałam się. W drodzę na klatkę usłyszałam trzaśnięcie drzwi samochodu i ktoś mnie złapał za rękę, odwróciłam się w jego stronę
-wiesz.. tak sobie pomyślałem.. może pójdziemy dzisiaj do kina?
Spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami tak że nie pozostało mi nic innego jak tylko się zgodzić
-a czemu nie-usmiechnełam się tak pieknie jak tylko potrafię
-będę po Ciebie o 19
Dzień minął bardzo szybko nawet nie wiem kiedy była już osiemnasta. Ubrałam się w dzinsowe rurki, bialy top , ramzeske i buty na koturnie.Makijarz zrobiłam bardzo delikatny.Ok 19 byłam już gotowa.Wyszłam przed blok, a Zbyszek już na mnie czekał oparty o swój samochód i z usmiechem na twarzy.
-Długo czekasz?Przepraszam ale chciałam jakoś wyglądać
-taaa, jakoś-uśmiech- wygladasz jak milion dolarów
-mów mi tak jeszcze- pocałował mnie w policzek i otworzył drzwi do swojego audi.
Po 15 minutach byliśmy już pod Milenium.Nie obyło się oczywiście bez rozdania setki autografów, ale jakos wytrzymałam te złośliwe spojrzenia fanek.W kinie było mnóstwo osób po kilkunastu minutach stania w kolejce do kasy,nareszcie się doczekaliśmy
-dwa bilety na film"nietykalni"
-przykro mi ale na najbliższy seans o 20 nie ma już miejsc
Ha! no to pooglądaliśmy.Patrząc na Zbyszka nie chciałabym być teraz w skórze tej Pani od biletów
-nie znajdzie Pani dla nas dwóch miejsc-mówiąc przez zęby widzę jak mu sie ręce zaciskają.
-Niestety Panie Bartman nic nie wymyśle.
Chyba muszą ją uratować bo zaraz może się stać coś złego.
-No trudno- uśmiecham się grzecznie do Pani i odciągając Zbyszka- chodź wymyślimy coś innego
-Obiecałem Ci kino i słowa dotrzymam
-co masz na myśli?
-zobaczysz, chodź
I poszlismy, a raczej pojechaliśmy. W samochodzie kilka razy powtórzyłam pytanie ale odpowiedzi nie uzyskałam jedynie jego piękny uśmiech po którym wywnioskowałam że coś kombinuje.Po 20 minutach dojechalismy pod jego mieszkanie.No tak.Mogłam się domyślić.
-Bedziemy oglądac film u Ciebie?
-Nie mogliśmy w kinie to zrobimy kino w domu.Mam sporą kolekcje filmów.

Jego mieszkanie wyglądało dokładnie tak jak zapamiętałam.Siadłam na tej pamiętnej skórzanej kanapie i czekałam aż Bartman przyniesie z kuchni szklanki i przekąski potrzebne do seansu.
-Piwo czy wino?
-Piwo
-To co oglądamy Panno Magdaleno?
-A skąd wiesz że panna?-jak ja uwielbiam zbijać ludzi z tropu-może być jakis dramat
-a nie panna? nie nosisz obrączki
-powiedzmy że ją zgubiłam- zamarł i patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, aż prawdę mówiąc zrobiło mi się go żal- żartowałam.
-okropna jesteś
-wiem, to co oglądamy Panie Bartman?
-wybierz coś- mówi podając mi sterte filmów i siada obok mnie
Po dłuzszej chwili wybieramy film "jak  w niebie" chociaz Bartmanowi oczywiście to się nie podoba, ale jakoś udało mi się go namówić.
Po kilku minutach oglądania Bartman zaczął powoli przysuwać się blizej i bliżej, jego ręka wyladowała na oparciu kanapy i obejmowała mnie.Nie oglądał filmu tylko patrzył na mnie, udawałam że tego nie widzę .Nagle jego reka zaczeła odsuwać mi włosy z szyji na tył.
-co Ty robisz?-zapytałam
-przyglądam się Tobie-powiedział rozbawiony
-interesujące, i do jakich wniosków doszedłeś?
-że jesteś bardzo piękna-zaczął mnie całować, najpierw bardzo delikatnie, jak by bał się że go odtrące ale z czasem nasze pocałunki były bardziej zachłanne i mocniejsze.Zaczął powoli mnie rozbierać na co nie pozostałam mu dłuzna i tez ściągałam mu koszulkę.I czar prysł, zaczął dzwonić jego telefon,udawał że go niezauwaza,całując mnie dalej
-odbierz-powiedziałam odrywając się od niego
-odzwonie potem
-odbierz może to coś waznego
Odebrał, a po chwili odskoczył ode mnie i zaczął szybko sie ubierac.Nie wiedziałam co sie dzieje.
-Jesteście juz na dole? Ok to czekam na was.-powiedział patrząc na mnie i wtedy domyśliłam się że ktoś tu zaraz przyjdzie,rozłączył się-moi rodzice sa na dole zaraz tu będą.


-------------------------
Witam:) Dzisiaj znowu troszeczke wcześniej:)ale mam nadzieję ze to Wam nie przeszkadza:)troche taki nudnawy i mdły wyszedł mi ten rozdział ale i takie muszą się czasami pojawiac dlatego nic nie zmieniałam.Ale to Wy oceńcie.Bardzo dziękuję za ponad 500 odsłon bo aż tyle się nie spodziewałam:)
Bardzo też dziekuję Madame Embouteillages i Czytelniczce za komentarze:) w sumie to dzieki Wam zmobilizowałam sie do napisania kolejnego rozdziału:)

Pozdrawiam i do następnego:) 

p.s Czytasz-komentuj to na prawdę bardzo motywuje:)

wtorek, 15 stycznia 2013

rozdział piaty

-No kogo moje oczy widzą?- odwróciłam się i zobaczyłam Zbyszka, tak tego chłopaka któremu kilka dni temu rozwaliłam samochód.
-oo prosze prosze Zbyszek co Cię sprawadza do tego zatłoczonego klubu?
-powiedzmy że goraczka sobotniej nocy-odpowiedział uśmiechcając się tak że aż nogi się pode mną ugieły. Musiałam jakoś się Go pozbyc bo jeszcze chwila i wylądowałabym z nim w ubikacji uprawiając gorący seks a tego nie chciałam. Odszukałam wzrokiem mojej przyjaciółki która  stała juz ze swoim chlopakiem(tak wywnioskowałam bo namiętnie badali sobie gardła) pożegnałam się i zyczyłam Zbyszkowi udanej zabawy i zmierzałam w stronę moich gołąbków gdy nagle ktos złapał mnie za rekę
-Spotkamy się jeszcze piękna?- usłyszałam dobrze znany mi głos Zbyszka. Te jego oczy, od których człowiek nie potrafi oderwać wzroku. Gdybym mogła  tak wiecznie w nie patrzeć, ale nie mogłam.Nie chciałam  angazować się  w żaden związek- radość, przywiązanie miłość, a potem tylko ból cierpienie i płacz nocami, nie tego chciałam i nie było mi to teraz potrzebne do szczęścia. A przyjaciółką od seksu nigdy nie byłam i nie chciałam być. Owszem przespałam się z nim ale teraz już za późno - mleko się rozlało nie było nad czym ubolewać.Po prostu więcej tego nie chciałam robić.
-Raczej nie sądzę -odpowiedziałam szybko i uciekłam do przyjaciólki. Gdy już do niej podeszłam odwróciłam się w miejsce gdzie stał, nawet nie drgnął, cały czas na mnie patrzył.
-Stało się coś? -Kaśka odrazu zauważyła że coś jest nie tak, nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć gdy zaciągneła mnie do klubowej łazienki.- Wyglądasz jak byś zobaczyła ducha
-Dziękuję Ci bardzo aż tak żle wyglądam?-próbowałam  żartować,ale to była nie udolna próba, Kaśki nie dało sie tak łatwo okłamać, zbyt dobrze mnie znała.
-Dobrze wiesz że nie to miałam na myśli ale jak nie chcesz to nie mów, chodź przedstawie Ci Grześka-i poszłyśmy, chociaż ja najchętniej poszła bym już do domu, straciłam jakoś ochotę na zabawę i sama nie wiem dlaczego, przeciez spławiłam tylko faceta, a jednak strasznie żle się z tym czułam.

Podeszłyśmy do zatłoczoneg stolika.Kaska przedstawiła mi Grzeska i jego kolegów z druzyny. Jej chłopakiem był ten Grzesiek Kosok którego wczesniej nie rozpoznałam. Razem z nim w klubie był Krzysiek Ignaczak z żoną Iwoną, Piotrek Nowakowski z dziewczyną Olą, Lucas Tichacek z żona Niną, Alek Achrem, Rafał Buszek. Po poznaniu już wszystkich mój wzrok stanął na Nim, wiedziałam że skądś Go znam. Mezczyzną któremu rozwaliłam samochód był Zbyszek Bartman! Tak tak ten Zbyszek- nowy atakujący Resovii i Reprezentacji Polski.
-A jednak znów się widzimy, może to przeznaczenie-powiedział prawie szepcząc mi do ucha, a  mi znowu nogi się ugieły, ale nie mogłam pokazać że to mnie rusza.
-Niestety,znowu jestem skazana na Twoje towarzystwo-powiedziałam i  usiadłam na kanapie przy stoliku
-to Wy się znacie- zapytał Grzesiek
-tak, to ona skasowała mi samochód kilka dni temu-mówi Bartman uśmiechając się przy tym jak głupi do sera
-o przepraszam panie Bartman nie skasowałam tylko delikatnie uderzyłam, z resztą to nie moja wina  że w tym momencie musiałeś wyjeżdzać- a co ,niech sobie nie myśli że cała winę zgoni na biedną i bezbronną dziewczynę
-no chyba kpisz,trzeba się trochę orientować co dzieję się do okoła a nie myśleć o niebieskich migdałach albo malować, a prawo jazdy za jajka chyba dostałas kochanieńka-o Bartman ktoś tu przegiął- za jajka? Już nie powiem za co Ty dostałeś
-wiesz co?
-co?
-palant z Ciebie!

Co za kretyn! Musiałam stamtąd iść bo bym mu przyjebała, no jak Boga kocham.Jak można tak mówić kobiecie której okazało się tyle dobroci i wykorzystało po wszystkim.No tak zapomniałam, faceci są do wszystkiego zdolni. Z tych nerwów znalazłam sie przy barze, postanowiłam zamówić kolejnego drinka.Czekając na barmana podchodzi do mnie jakiś mężczyzna i pierdoli jakieś durnoty- tzw koński podryw.Nagle już nie wytrzymuje i przerywam mu tą paplaninę
-jak masz na imię bo nie dosłyszałam
-Sebastian-odpowiada uradowany
-spierdalaj Sebastian

I poszedł,coś mruczał pod nosem żebym żałowała cudownej nocy z nim ale patrząc na niego nie wydaje mi się że mogła by być cudowna. Barman wkońcu podaje mi mojego drinka i wypijam go od razu, nie wiem czy jestem az tak spragniona czy alkohol ma poprostu złagodzić moje nerwy. Z głosników leci moja ulubiona piosenka Lykke Li - I Follow Rivers i postanawiam iść potańczyć. Idę na środek parkietu i zaczynam ruszac się w rytm.
Zbyszek
Po tym całym dogryzaniu Magdzie siedzę przy stoliku i piję piwo.Nie wiem o co jej chodzi.Najpierw mnie przeleciała a teraz jest chamska w stosunku do  mnie. Nie rozumiem tej kobiety.Widzę jak stoi przy barze i muszę przyznać że jest na prawdę bardzo seksowna i pociągająca.Chce mi się śmiac jak spławia jakiegos napalonego gościa.Wychodzi na parkiet i zaczyna tańczyć,zaczynam się zastanawiać czemu cały czas o niej myśle, przecież powinnienem ją traktowac jak kolejną zaliczoną laskę.Nic przeciez się nie zmieniło, nie zakochałem się, nie chce się ustatkować.Ale gdy tak na nią patrzę, łapię się na tym że uśmiecham się na jej widok.
-idź do niej- z zamyslenia wyrywa mnie czyjś głos, patrzę w bok i koło mnie siedzi Kaśka-przecież widzę że Ci się podoba.
-kto?
-Misio Gogo, no Magda.
-przestań, ona tylko skasowała mi samochód i to wszystko-chiałem dalej się tłumaczyć ale Kaśka mi przerwała
-zaraz zaraz to Ona Tobie skasowała ten samochód, o ja pierdole to byłeś Ty,nie podaruje jej tego ze mi nie powiedziała. Ale dobra ja się z nia policze a Ty idź do niej, ona wcale nie jest taka niemiła i niedostepna to tylko jej maska.Ale pamietaj jako jej przyjaciółka mówię Ci że jeżeli ją skrzywidzisz to bedziesz miał ze mną doczynienia.
Impreza trwa w najlepsze a ja nie mam odwagi do niej podejść i traktować jak pozostałą dziewczynę w klubie.Całe towarzystwo pije przy stoliku piwo albo gdzies na parkiecie drufuje a Ona przy barze pije kolejkę za kolejką.Szukałem Kaski żeby ją zabrała do domu ale gdzieś ulotnili się z Grześkiem.
-Może na dzisiaj już dosyć? spojrzała na mnie prawie nie obecnym wzrokiem i usmiecha sie do mnie jak by była najgrzeczniejszą osobą w tym klubie.
-Ale dlaczego? Przecież ja Zbysiu bardzo dobrze się czuję
-Czuć a wyglądac to dwie różne rzeczy.Chodź odwiozę Cię do domu- bez sprzeciwu wyszła ze mną z klubu i czekaliśmy na taksówkę- gdzie mieszkasz?
-pff nie powiem Ci, żebym potem nie mogła się od Ciebie uwolnic
-dziewczyno chcę Cie odwieźć do domu a do tego potrzebny mi Twój adres
-nie powiem gdzie mieszkam-odpowiedziała i zatoczyła sie prawie się wywracając ale naszczeście w porę ją złapałem.
-Wiesz co Zbysiu? powiem Ci że mimo wszystko w porządku z Ciebie koleś-zaczyna się tak donośnie śmiach a zaraz potem ze łzami w oczach mówi - nie daję rady, nie chcę sie poddać, ale naprawdę już nie mam siły na walkę-po jej policzku spływają łzy-bo ile można udawać że jest się twardym, a tak naprawdę rozpierdala Cię od środka
-nie płacz, wszytko się ułozy-wycieram jej łzy i całuję w czoło- bedę przy Tobie, zawsze możesz na mnie liczyc i nigdy Cię nie zawiodę-przytulam ją. Stoimy tak kilka minut a gdy podjeżdza taksówka zauważam że ona śpi, zanoszę ją do taksówki i podaję taksówkarzowi swój adres.
Po 20 minutach jesteśmy pod moim blokiem,płacę za taksówkę i zanoszę Magdę do mieszkania.Rozebrałem ją z ubrań i ubrałem w swoją klubową koszulkę.Kładę się koło niej i przutylam.Po chwili dołączam do niej do krainy Morfusza.



---------------------
Witam Was wszystkie bardzo serdecznie i odrazu przepraszam. Wiem wiem rozdział powinien pojawić się już dawno temu ale nie miałam czasu a później weny. za wynagrodzenie Wam tego dodaje rozdział wcześniej, mam nadzieje że mi wybaczycie:)
Rozdział taki sobie no cóż ale i takie czasami się zdarzają.
Pozdrawiam:**