niedziela, 24 marca 2013

Rozdział trzynasty

23 grudnia, dzień przed Wigilią.Stoję od rana i przygotowuję święta.Upiekłam już dwa ciasta,przygotowałam farsz na uszka, pierogii i krokiety.Wczoraj kupiłam karpia i śledzie. Kończę zmywać naczynia i śpiewam sobie pionenkę Wham-last christmas, wprowadza mnie ona w świąteczny nastrój. Idę do stołu zabrać ostatnie naczynia ruszając w rytm muzyki biodrami, i dre się(bo śpiewać tego nazwać nie można): Now I know what a fool I've been, But if tou kissed me now, I know you'd fool me again
odwracam sie przodem do drzwi i widzę Zbyszka opartego o framugę drzwi z rękoma skrzyzowanymi na klatce piersiowej. Z wrażenia puściłam miskę  i stoję jak zamurowana zamykając i otwierając oczy żeby upewnić się czy aby na pewno to mi się nie śni. Zbyszek  podnosi miskę i ścisz radio
-co Ty tu robisz?-pyta z pretensją
-to ja sie pytam co Ty tu robisz?Powinieneś być w Krakowie
-a Ty w domu, zapomniałem prezentów
Przyłapał mnie na kłamstwie, a miałam spędzić te świeta sama i nikt miał nie wiedzieć.Specjanie nie mówiłam o tym nikomu,żeby nie lzabierali mnie do siebie na świeta. Oczywiście musiałam wytłumaczyć wszystko Zbyszkowi, a ten stwierdził że zabiera mnie do Krakowa
-nigdzie nie jadę,zostaję tutaj- odpowiadam mu siedząc na swoim łóżku,a Bartman wpakowuje kolejną bluzkę do walizki
-nie protestuj bo i tak nie wygrasz, nie zostawię Cię tutaj samej w świeta
-daj spokój-wstaję i blokuje mu włożenie trzeciej pary spodni- to tylko świeta, jedz do Krakowa i mną  się nie przejmuj-silę się na uśmiech
-mowy nie ma! dokończ się pakować i za 15 minut wyjeżdzamy-wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.Stałam nad tą walizką jak nad wyrocznią.Jechać czy nie jechać?




Sara Bareilles- gravity
Something always brings me back to you
It never takes too long...


Zgodziłam sie, bo i tak nie miałam innego wyjścia.Siedzimy w jego samochodzie kierując się w strone Krakowa.Spakowałam ciasta które zdążyłam upiec, a reszte zamroziłam. Bartman oczywiście nie odzywa się do mnie, udaje obrazonego.Bo jak ja mogłam mu nie powiedzieć, ale on nie rozumie że nie chciałam niczyjej łaski.
Wyjeżdzamy własnie z Rzeszowa i widzę kątem oka jak co chwilę na mnie patrzy.Chyba już mu przeszedł nerw i chce się odezwać, ale oczywiście jego męska duma mu na to nie pozwala.

Po trzech godzinach dojeżdzamy na jedno z krakowskich osiedli pod pięknie ubrany świątecznymi lampkami dom.Zbyszek parkuje na wjeździe i wysiada otwierając bagażnik.A ja siędzę dalej na miejscu pasażera bijąc się z myślami czy wysiąść, a może uciec stąd jak najdalej?Po chwili moje drzwi otwierają sie i Zbyszek opiera się o nie patrząc na mnie pytająco
-będziesz tu spała?
-wolę tu niż sie tam wpraszać bez zaproszenia
-oj Magda Magda-powiedział spokojnie -jesteś moją osobą towarzyszącą,a z resztą dzwoniłem do nich i wiedzą, wysiadaj
Nie polemizowałam z nim,wysiadłam grzecznie z samochodu i wziełam moje wypieki, a Bartman zajął się resztą.Szliśmy kamienną ścieżką która prowadziła do domu
-ale ja nawet nie mam dla nich prezentu pod choinkę-słyszałam tylko głośne westchnięcie Bartmana
-te moje będą od nas, pasuje?
pasuje pasuje, jemu to łatwo powiedzieć
-nie, jutro pojedziemy na szybkie zakupy
-ha ha oj kobieto-nie skomentowałam tego ironicznego śmiechu mojego towarzysza bo wchodziliśmy do paszczy lwa
-jestesmy-krzyknął Zbyszek zamykając zewnętrzne drzwi-rozbieraj się-spojrzałam na niego w półusmiechu, a od zaczął się śmiać- z płaszcza.Zaraz po tych słowach Leon Bartman przywitał nas w przedpokoju
-wkońcu jesteśccie, witaj Madziu-ucałował mnie w każdy policzek dwa razy-cieszę się że Cię widzę
-Dobry wieczór Panu, ja też się bardzo cieszę-uśmiechnęłam się do niego.Zaraz po tym siostra Zbyszka pojawiła się z małą dziewczynką prowadzoną za rękę.
-czesc Kaśka jestem, a to moja córeczka Maja
-czesc Magda bardzo mi miło Ciebie poznać-uścisnełam jej dłoń-cześć Maju-powiedziałam do małej, która uśmiechnełam się do mnie-jaka jesteś sliczna, ile masz lat?
-w styczniu skończę 6 proszę pani
-wejdzcie dalej-pokazała dłonią Kasia
-a gdzie mama?-zapytał Zbyszek
-w kuchni-odpowiedział Pan Leon-piecze sernik-i uniusł znacząco brwi
-piekę ale na swięta i ani waż mi się to dzisiaj ruszać-powiedziała Pani Jadwiga idąc w naszym kierunku-jak ja się cieszę że znowu Cie widzę Madziu-kobieta również jak jej mąż ucałowała mnie i przytuliła-chodźcie do salonu, coś ciepłego do picia?
-ja poproszę, ale pomogę Pani-powiedziałam nie siadając na kanapie- a tu upiekłam ciasta na święta-podałam kobiecie dwie blachy
-och dziękuję kochana, zaniosę to a Ty siadaj, jesteś naszym gościem-spojrzałam na Zbyszka i po jego spojrzeniu wiedziałam że nie warto się z nią sprzeczać, wiec posłusznie usiadłam na wolnym miejscu koło Zbyszka.Zostaliśmy sami, Pan Leon poszedł ze swoją małżonką i Kaśka do kuchni,a Maja bawiła się lalkami na środku dywanu, co chwilę patrzac na nas i uśmiechając się.
- i co zjedli Cię? -zapytał Bartman ucieszony jak małe dziecko
Popatrzyłam na niego spod byka
-prawie
-oj maleńka-wyszczerzył się pokazując swoje białe zęby-o dziwo bardzo Cię polubili
-bo mnie nie da się nie lubić
Reszta wieczoru minęła nam na bardzo miłej rozmowie.Zbyszek rozmawiał z ojcem o meczach,a ja z Panią Jadwigą i Kasią o jutrzejszych przygotowaniach do Wigilii. Maja po kilku godzinach bardziej ochoczo cieszyłą się z mojej obecności.Pokazała mi swoje lalki a na sam koniec chciała żebym to ja ją wykąpała i obejrzała z nią bajkę na dobranoc.Zbyszek zaproponował mi że pomoże nam z kąpielą. Siedzimy na podłodze w łazience bawiąc się kaczuszkami.Mała jest wniebowzieta jak Zbyszek parodiuje głosy.
-chciałabyś mnieć dzieci?-zapytał po między kolejnym ochlapaniem Mai
Popatrzyłam zaskoczona na niego
-tak,kiedys tak
-no jasne że kiedyś-spojrzał na mnie-teraz jest z nami Maja- i zaczął się śmiać- a co byś najpierw chciała mieć?
-chłopczyka, a później dziewczynką, wiesz starszy brat i ta cała reszta
Usmiechcnął się i zaczął wyciagać małą z wanny.Muszę powiedzieć że bardzo dobrze mu idzie z takimi dziećmi.Nie spodziewałam się po nim tego.Po kąpieli Zbyszek zaproponował że to on połozy dziewczynką spac.Nie miałam nawet szansy żeby zaprotestować, Kasia odrazu porwała mnie na lampkę wina i oglądanie ich zdjęć z dzieciństwa.
-o a tu Zbyszek w wieku 10 lat
-miał przylizane włosy?
-yhyy wtedy słuchał Just 5
-Pamietasz ich? Kolorowe sny, kiedy ja dotykam Ciebie-zacytowała
-tak cos kojarze-zaczełam sie śmiać i przewracam kartkę dalej
-to jakas wasza ciocia?
-nie logopeda, nie mówił "r"
-ooo matko-zaczełam się jeszcze bardziej smiać-a wyjasnisz mi to zdjęcie?
-to moje przyjecie niespodzianka na 12 urodziny
-o nie siostra-Bartman wchodzi do pokoju i siada obok mnie-nie wierz jej, to kłamczucha
-tak, kłamię nałogowo-mówi Kaśka mrugając do mnie -zasneła?
-tak,ale oczywiście włozyła jakiegoś miska pod poduszkę jako swój skarb
-no tak, jak zawsze-zaczeła się śmiać
-idę spać bo padam-powiedział Zbyszek patrząc na mnie
-ja tez już pójdę, bo Ty też pewnie jesteś zmeczona-powiedziałam do Kaśki
-nie jestem, ale nie zatrzymuję.Pokój Ci już przygotowałam, chodz pokazę Ci

Siedzę juz wykąpana na swoim łózku i czytam książkę gdy słyszę czyjeś kroki w przedpokoju i bez pukania moje drzwi sie otwierają.Wchodzi Zbyszek i wskakuje szybko pod pościel.Patrze na niego oczekując wyjaśnień
-o tu u Ciebie jest zdecydowanie cieplej niż tam u mnie-mówi rozbawiony
-jasne, stęskniłeś się?
-i to jak-zaczął całować mnie po szyi i błądzić ręką pod moją bluzka
-Zbyszek
-hymm..-wymruczał pomiędzy kolejnymi pocałunkami
-nie będziemy się kochać
-czemu? oderwał się ode mnie robiąc smutną minę-masz okres?
-niee- zaczełam sie smiać
-to czemu?
-bo Twoi rodzice są za ścianą
Usiadł wyprostowany opierając się o ścianę.
-to co będziemy robić?
-no wiesz zawsze mozemy posłuchać muzyki- podniosłam telefon z szafki włączając Just 5 - kolorowe sny
-o nie! zabiję ją
Zaczełam machać rękami w rytm muzyki
-jak mogłes ich lubić?
-nawet nie pamietam  Kolorowe sny, kiedy ja dotykam Ciebie Zwariowany świat, kiedy w nas Tańczy pragnienie-zaczął śpiewać tekst piosenki.Zaczełam się śmiać z jego braku talentu wokalnego


Natasha Bedingfield - soulmate

Who doesn't long for someone to hold?
Who knows how to love you without being told?

Grubo po 12 zasnelismy razem.Rano obudziła mnie Maja która leżała obok mnie na łózku i głaskała mnie po policzku.Nie chciało mi się jeszcze wstawać więc leżałam z małą słuchając jak planuje nam dzień
-Maja mówiłam nie budź cioci, przepraszam Cię, juz ją zabieram a Ty śpij dalej-powiedziała Kaśka wpadając do pokoju
-nic sie nie stało już i tak nie spałam-mała popatrzyła na mnie, jak by mi dziękowała,że jej nie wydałam-zaraz, będę gotowa do pomocy-dodałam wstając z łóżka
-spokojnie rodzice własnie pojechali na jakieś szybkie zakupy, a bez mamy i tak nic nie możemy zrobić
-a Zbyszek jeszcze śpi?-zapytałam bo dopiero wtedy przypomniałam sobie, że zasypiałam z nim.Więc mam nadzieję że nikt o tym nie wie.
-poszedł biegać-uśmiechnęła sie jak by doskonale wiedziała,że dzisiejszą noc spędziłam w jego ramionach.Siada po drugiej stronie łózka zakładając jedną nogę na nie
-to wspaniały facet-powiedziała patrzac na moją reakcję
-też tak myślę-uśmiechnełam się
-mam pytanie, nie obrazisz się jak je zadam?
oho aż sie boję, ale cóż nie pozostaje mi nic innego jak odpowiedzieć na nie.
-jasne, pytaj
-jesteście razem?
-nie-uśmiechnełam się-jesteśmy tylko przyjaciółmi
Kaska popatrzyła na mnie,jak by i tak mi nie wierzyła.ale cóż,przecież jej nie powiem że tylko ze sobą sypiamy, ale ja go kocham.
-chodz kochanie, ciocia sie ubierze i do nas zejdzie
-i uczesze mnie?-zapytała Maja patrząc na mnie błagalnie
-no pewnie że uczeszę

Po kilku minutach zeszłam juz ubrana na dół na śniadanie.Zbyszek po chwili wrócił z bieganaia i dołączył do nas.Po śniadaniu tak jak obiecałam uczesałam Maje w warkoczyki.Kozystając z tego że Państwo Bartman jeszcze nie wrócili my ze Zbyszkiem też wybraliśmy się na zakupy.Musiałam coś kupić pod choinką.Dobrze że Zbyszek mi pomógł bo dzięki temu zakupy zrobiliśmy w godzinę.Gdy wróciliśmy pomogłam Pani Jadwidze w kuchni, a reszta ubrała wielką choinkę.Ok 15 dołączył do nas mąż Kasi- Tomek, który był na jakiejś delegacji w Londynie.

Wieczorem tradycyjna Wigilia.Wielki stół z mnóstwem jedzenia.Gdy już złożylismy sobie życzenia i najedliśmy się,przyszedł czas na prezenty, których Maja już nie mogła się doczekać. Oczywiście pierwsza rozpakowała swoje prezenty.Od dziadków, rodziców, Zbyszka i ode mnie-ten ode mnie chyba najbardziej przypadł jej do gustu.Kupiłam jej malowidła dla dziewczynek , i teraz będzie mogła malowac się jak mama.
-dziekuję ciociu-Maja wdrapała się na moje kolana pocałowała i przytuliła jak żaba
-teraz to już na pewno jestes jej ulubioną ciocia-zazartował Tomek
Usmiechnęłam się bo tylko to mi zostało,ze wzruszenia napłyneły mi łzy do oczu.
Po calej radości małej przyszedł czas na nasze prezenty,nie spodziewałam się że coś dostanę, ale Maja jak tylko zeszła z moich kolan pobiegła pod choinkę i wyciągneła swój prezent dla mnie.
-to dla Ciebie ciociu,sama dzisiaj malowałam-powiedziała dumnie i podała mi rysunek.Na kartce była namalowana para młoda, nie wiedziałam o co chodzi, ale mała szybko mi wyjasniła-to jesteś Ty ciociu, a to wujek, bierzecie slub-powiedziała szczęśliwa-a ja tu-wskazała paluszkiem-sypię kwiatki
Popatrzyłam na rysunek,potem na Zbyszka i na resztę.Wszyscy się śmiali a młoda była uradowana
-to teraz chyba nie macie innego wyjscia-powiedziała Kaśka patrząc na nas
-ciociu,a będę mogła sypać kwiatki na waszym weselu?-zapytała Maja z maślanymi oczami
-a mnie to nie zapytasz?-odezwał się Zbyszek
-mogę wujkuuu?-zastosowała ten sam sposób z oczami co na mnie
-możesz
-dziekuję-podskoczyła i pobiegła na kanapę bawić się nowymi zabawkami.
-a to od nas-powiedziała Kaśka pokazując siebie i męża
-nie trzeba było-powiedziałam biorac prezent
-trzeba trzeba
Otworzyłam ładnie zapakowane pudełko, a w środku był bardzo ładny wełniany sweter
-dziekuję, jest na prawdę śliczny
-I jeszcze to dla ciebie-powiedział Pan Leon dając mi kolejny prezent.Zrobiło mi się głupio bo nie dość że zwaliłam sie im na święta to jeszcze musieli mi kupować prezenty
-ale to na prawdę nie było konieczne
-bierz jak dają-oczywiście swoje trzy grosze musiał wcisnąć Zbyszek
Otworzyłam podłuźne pudełko od jubilera a w środku była bardzo ładna bransoletka z przywieszkami.Również podziękowałam.Po rozpakowaniu reszty prezentów przez domowników,poszlismy  ze Zbyszkiem się przejść.Gdy szliśmy jedna z ulic Zbyszek wyciagnął pudełko
-to dla Ciebie ode mnie,chciałem wsadzić Ci to do walizki ale zapomniałem
Wziełam od niego pudełko i otworzyłam w srodku był łańcuszek z przywieszką w kształcie litery M
-Dziękuję, ale nie musiałeś, ja nic dla Ciebie nie mam
-to co z tego,jesteś przy mnie, wspierasz nie tylko po wygranych i sukcesach ale jesteś też w te gorsze dni i...
-daje dupy?-zaczełam się smiać
-to tylko przyjemny dodatek-uśmiechnął się
-dziękuję jest piekny-pocałowałam go w policzek
-tylko tyle?-poruszył brwiami- wiesz ile go szukałaem
-zastanowię się czy na coś jeszcze zasłuzyłeś -i zaczełam uciekać od niego-chodź do domu bo strasznie zimno.


------------------------------------------
hej:) tak jak obiecałam dodaję w weekend;d Jak Wam sie podoba? Zaskoczone? Gratuluję Brunette MiQa   intuicji:) Nacieszcie się tym ostatnim radosnym rozdziałem, bo już niebawem nadejdą czarne chmury:)W końcu humor mi się polepszył:) a to jest spodowane wolnym od piatku;d

i cieszę się tak jak Michał;) Zapraszam na nastepny rozdział w Poniedziałek Wielkanocny:) pozdrawiam ;****

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział dwunasty

Siedzę w pracy i uzupełniam dokumentację.Początek grudnia i na dodatek poniedziałek.Za oknem śnieg prószy a w radiu gra słynna piosenka Mariah Carey "All I Want For Christmas Is You" W czwartek mikołajki.Kiedyś jako mała dziewczynka bardzo lubiłam ten dzień i chyba nadal lubie bo kto nie lubi dostawac prezentów?Chociaż ja bardziej niż dostawać lubie dawać.I w tym roku postanowiłam zabawić się w św.mikołaja.Każdemu kupiłam mały drobiazg,Zbyszkowi też. Długo zajęło mi wymyślanie prezentu dla niego, bo co można dać facetowi który ma wszystko, a jak nie ma to może mieć. Dlatego postanowiłam zaskoczyć go i wykupic mu kilka godzin jazdy bolidem wyścigowym.Mam nadzieję że się ucieszy bo przeciez lubi adrenalinę.

Wróciłam z pracy po 20, Bartman leżał na kanapie w salonie i oglądał jakiś film.Rozebrałam się z płaszcza i dołączyłam do niego.Opadłam na kanape i wyciągnęłam nogi na stolik,który stoi koło kanapy.
-jak minał dzień?-zapytał dalej gapiac się w telewizor
-nie pytaj, wolałabym już dzisiaj nie przeklinac-odpowiedziałam zrezygnowana
-aż tak źle?
-no co Ty, było radośnie, kolorowo, fascynująco, bajkowo, zachwycająco, najfajniej na świecie-odpowiedziałam z ironią
-serio?-popatrzył na mnie unosząc brwi
-NIE!- prawie krzyknęłam
Bartman juz się nie odzywał i o nic nie pytał.Siedzieliśmy w ciszy i oglądaliśmy telewizor.A raczej on oglądał,a ja tylko gapiłam się w tamtą stronę.
Nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu.Wstałam  i poszłam do przedpokoju wyciągając go z torebki.Na ekranie wyświetliło się<dzwoni MAMA> stę
kniła się czy ma jakąś sprawę?
-cześć mamo
{-cześć skarbie, co tam słychać?}
ohh zebrało jej się na rozmowę,spodziewam się długiej pogawędki dletego poszłam do swojego pokoju.
-dobrze, jakoś leci a co tam u Was?
{-też wszystko w porządku,słyszałam od Marcina,że jakiś mężczyzna z Tobą mieszka.To Twój chłopak? kiedy go poznam?}
Jak zwykle potok słów i ogromny entuzjazm połączony z ciekawością.Moja matka jest pod tym względem okropnie wkurzająca.Zawsze jak dzwoni lub sie widzimy pierwszym jej pytaniem jest czy w końcu kogoś mam. Przezywa ten fakt jak by bała się że zostanę starą panną.A co w tym jest złego?
-mieszka, ale to tylko mój kolega, który na kilka dni nie miał gdzie się podziać-taaa jasne, kogo ja chce oszukać? siebie czy matke?Te kilka dni zamieniło się w miesiące.
{-kochanie to bierz się za niego, ja chcę dożyć wnuków}
a co ja bym chciała a miec nie mogę.
-mamo, daj mi spokój, w jakiej sprawie dzwonisz?
{-a co Ty taka zdenerwowana? dzwonię bo chciałam Ci powiedzieć, że z ojcem jedziemy na świeta do Tajlendii,ale przyjedź do domu, pojedziesz na Wigilię do ciotki}
No to pieknie rodzice jadą do ciepłych krajów, brat swieta spedza u swojej dziewczyny w Lublinie a ja jak zwykle u ciotki na zesłaniu
-wiesz mamo ja i tak bym nie przyjechała na święta więc dobrze sie stało.Jedzcie i bawcie sie dobrze

Rozmawiałam jeszcze chwile z mamą, ale nasza rozmowa nie była zbyt ciekawa.Byłam tak zmeczona że nawet nie chciało mi sie słuchac co takiego niesamowitego stało sie u niej na dyżurze.Po skończonej rozmowie siadłam na parapecie i oglądałam spadające płatki śniegu przez okno. Przez ta rozmowę z mamą złapałam doła.Uwielbiam rodzinne świeta Bozego Narodzenia, a w te okazało się że zostane sama w Rzeszowie.Nie zamierzam jechać do ciotki której i tak nie lubię.Chciało mi sie płakac jak małej dziewczynce która nie dostała tego co chciała.I juz nawet nie chamowałam swojego rozgoryczenia.Spływały mi po policzkach wodospady łez.
-mogę wejść?- zapytał Zbyszek bez pukania uchylając drzwi
-wejdz jak musisz- otarłam szybko łzy z policzków
-Ty płaczesz?
-nie-odpowiedziałam pociągając nosem
-a tusz Cię uczula?

KRIS ALLEN-I Need To Know


Zaczęłam ryczeć jak bóbr nie wiem co się ze mną dzieje.Może to przez to zmęczenie?
Zbyszek szybko zmaterializował się obok mnie i zaczął mnie przytulac, ale to tylko pogorszyło moja rozpacz.Poczułam sie bezpiecznie w jego ramionach.Nie pytał o nic tylko przeniósł mnie na łóżko i mocno przytulił.Gdy już sie uspokoiłam zasnęłam w jego ramionach.

Dni mijały bardzo szybko.Zbyszek po tamtym wieczorze nie pytał co sie stało i byłam mu za to wdzięczna, ze po prostu był.Postanowiłam zostać na swieta w Rzeszowie i spędzić je sama.Nikt o tym nie wie wszyscy są przekonani,że spędzę je jak wszyscy w domu.Oprócz Kaśki,jedzie na świeta do teściów.Powiedziała Kosokowi o ciąży a ten... bardzo mile mnie zaskoczył nie sądziłam że aż tak sie ucieszy.W mikołajki oświadczył się jej i w maju planują ślub.Bartmanowi bardzo podobał sie mój prezent, sam bardzo sie nie wysilił.Dostałam od niego bieliznę, muszę przyznac że bardzo ładną.Jemu chyba też się podobała jak ja załozyłam, chociaż szybko ja ze mnie ściągnął.


ONE REPUBLIC - Christmas without you

Dzisiaj 20 grudnia, Zbyszek jedzie jutro do Jastrzebia na ostatni mecz przed przerwą świateczną.Wrócic ma dopiero w sobotę 30 grudnia, bo idziemy na sylwestra do Ignaczaków.Oczywiście on nic nawet nie podejrzewa że zostaję, walizka spakowana wiec jest pewny, ze jade do domu.Na szczescie nie dowie się o moim kłamstwie bo od razu z Jastrzebia jedzie do siostry do Krakowa.

Siedzimy wieczorem wtuleni w siebie oglądając jakiś film na TVN.Zbyszek gładzi mnie opuszkami palców po ramieniu, a ja czuje sie bardzo szczęsliwa. Nie mam pojęcia jak wytrzymam bez niego cały tydzień.Uzależniłam się od niego.Podniosłam głowę zeby napatrzec się w jego piekne zielone oczy.Szcześciem jest kolor jego oczu, jego uśmiech, jego obecność.
-o czym myslisz,że tak mi się przyglądasz?-zapytał rozbawiony
-muszę się Tobą nacieszyć-przegryzłam wargę,wiem jak to na niego działa, już czuję przyśpieszony oddech Zbyszka.Patrzymy sobie w oczy powoli zbliżając się do siebie ustami.Kiedy pożądanie wypełnia moje ciało,widzę ze moję reakcje wpływaja na Bartmana.W mgnieniu oka chwyta mnie za biodra i sadza sobie na kolanach,moje ręce siędają do jego włosów i jego usta pochłaniają mnie.Odrywa sie ode mnie,podnosi w swoje ramiona, niesie mnie szybko do mojej sypialni.Stawia mnie na nogach obok łózka.Usmiecha się i zahacza palec wskazujący o moją trochę rozpietą koszulę, ciagnąc mnie do siebie. Kiedy kończy z guzikami, zsuwa koszulę po moich ramionach i zrzuca ją na podłogę.Siega do moich jeansów,odpina guzik i rozsuwa rozporek.Zahacza palec o moje jeansy i delikatnie zsuwa je razem z majtkami.Odwzajemniam mu sie tym samym.Odwracam go tyłem do łóżka popycham,siadam okrakiem i powoli zaczynam go całować schodząc coraz niżej.Gdy dochodzę do pępka Bartman przekręca mnie i to teraz ja jestem na dole. Patrzy na mnie i rozchyla moje nogi swoimi.Przesuwa sie tak, że wisi nade mną.Nie zdejmując ze mnie wzroku powoli we mnie wchodzi.Patrzy na mnie z triumfem i mocno mnie całuje.Potem naprawdę zaczyna się ruszać.Rytmicznie sie we mnie wbija.Zaczyna przyspieszać,moje nogi sztywnieją pod nim.Eksploduję.On dochodzi zaraz po mnie,upada na mnie, jego głowa zanurza sie w mojej szyi.Po wszystkim w jego objęciach zasypiam.

Kiedy budzę się rano i świadomość do mnie wraca, otwieram oczy i patrzę na mężczyznę którego kocham.Twarz Zbyszka jest taka czuła i łagodna.Pociera nosem o mój,podpierając się na łokciach.Zostawia na moich ustach czuły pocałunek i powoli wstaje.
-muszę się zbierać bo za godzinę wyjeżdzam
-zaraz zrobie Ci śniadanie
-dzieki-przerwał nakładanie bielizny i pocałował mnie w czoło-a Ty jutro jedziesz do domu?
-tak,po pracy- skłamałam wstając z łózka
-napisz jak dojedziesz
-napiszę,chodź na śniadanie.


----------
cześć:) przepraszam że nie dodałam niczego w tamtym tygodniu, ale nie mogłam nic napisac:( wena mnie opuściła, a nie chciałam jakiegos gniuta dodawać:) ta pogoda nie działa na mnie dobrze;/ od kilku dni mam takiego doła że tylko siąść i płakac;( na niczym nie moge sie skupic.Moj zły nastrój widac w początku tego rozdziału. Dodaje ten rozdział wcześniej bo nie wiem czy w środe będę miala czas:) Na nastepny zapraszam w nastepnym tygodniu(no moze wcześniej jak poprawi sie mój humor) ale nic nie obiecuję:)Okno dodaj komentarz nie gryzie więc dodawajcie swoje spostrzeżenia to na prawdę pomaga w pisaniu:) pozdrawiam i do następnego :***

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział jedenasty

Czasami ból stanowi tak dużą część naszego życia że uważamy , że zawsze tak będzie.Bo nie możemy przypomnieć sobie czasów,gdy go nie było,ale potem pewnego dnia,czujemy coś innego.Coś miłego, bo wydaje się znajome.W tamtej chwili zdajemy sobie sprawę,że jesteśmy szczęśliwi

Szczęśliwa, byłam na prawdę szczęśliwa.Zdałam sobie z tego sprawę dzisiaj w nocy.Mimo tego że nie byliśmy z Bartmanem parę to jemu chyba na mnie zależało.Od kilku dni bardzo się starał.Ten wspólny weekend właśnie mi to uświadomił.Bo gdyby mu nie zależało to by mnie tu nie zabierał,chyba.. Już sama nie wiem co myśleć. A może nie powinnam tyle myśleć.
-pali się!- aż podskoczyła, a Zbyszek podbiegł i wyrwał mi ścierkę i wrzucił ją do zlewu zalewając wodą - chciałaś nas spalić?-spytał otwierając okno.
-przepraszam,zamyśliłam się i nie zauważyłam
-o czym tak myślisz?
-oj, tak o wszystkim
-o wszystkim? a może Ty się zakochałaś?
co?!
-oszalałeś?-krzyknełam- nie, nie zakochałam się! na pewnio nie zakochałam! niby w kim?
-no nie wiem-poruszył znacząco brwiami
-weż Ty to masz pomysły-wziełam drugą scierkę i nalałam ciepła wodę do kubka.Siadłam w salonie na kanapie a Bartman poszedł sie ubrać po porannym prysznicu.
Zakochałam się.Pfff tez coś.Że niby w nim? Nigdy w zyciu!-uśmiechnęłam się w myślach.
-wypiłaś już?-zapytał znowu mnie strasząc
-prawie
-to chodź pojdziemy się przejść korzystając z ostatnich dni jesienni.

Dopiłam herbate ubrałam się i poszliśmy pochodzic po lesie.Pogoda nam dopisała chociaż to były już ostatnie dni jessiennego słońca i ciepła.Chodząc i żartując z brunetem on nagle spoważniał i zapytał:
-a tak właściwie dlaczego taka dziewczyna jak Ty nie ma chłopaka?
zaczełam się śmiać, bo co miałam mu odpowiedzieć? że nikt nie potrafi mnie kochać?Co mam mu powiedziec że czasami miłośc przynosi odwrotny efekt i zamiast szczęścia funduje nam kazdego dnia ucisk w klatce piersiowej, rozmazany makijaż i dziure w sercu?a wtedy trudno jest wierzyć w miłość
-dlaczego?-atakujący nie odpuszcza i czeka na moją odpowiedź
-będąc ze mną umarł ze szczęścia-znowu zaczełam się śmiać, a po chwili atakujący dołaczył do mnie
-a teraz odpowiedz mi sczerze-znowu zrobił się bardzo powazny
-nie wiem Zbyszek, może jestem jakaś gorsza,pechowa
-nie jesteś gorsza, nawet tak nie mów,jestes wspaniała,inteligentna wrażliwa masz poczucie humoru.Jestes idealna
-jasne-westchnełam-nie jestem taka znowu idealna, mam duzo wad
-oświeć mnie
-np.klnę
-nie!-mówi rozbawiony
-serio
-nigdy nie słyszałem
-robię to w myślach,nieskończony potok przekleństw
-dobra uwierze ale powiedz jedno na głos
-nie mogę, są zbyt paskudne
-ok nie chcesz nie mów
-na prawdę mam wady i to mase, przekonasz się
-mam nadzieję-przytulił mnie i pocałował w czoło

Po 2 godz chodzenia po tym cholernie zimnym lesie wrócilismy do lesniczówki.Spakowalismy się i wyruszyliśmy w podróż powrotną do Rzeszowa.Gdy wracalismy zadzwoniła Kaska
-hej, gdzie Ty jesteś? dobijam się do Ciebie a tu nikogo nie ma
-hej.Byliśmy za miastem, za jakieś 30 minut będę w domu a stało się coś?
-nic po prostu idziemy na zakupy-o nie! tylko nie to,popatrzyłam błagalnie na Zbyszka który przysłuchiwał się całej rozmowie
-Kasiu-zaczełam powoli
-nawet sie nie waż odmówić! nie przyjmuje wymówek
-dobra będę za 30 minut pod Millenium tylko uprzedzam że najpierw idzmiemy na kawe
-oh to za pół godz w Belluno Caffe
Popatrzyłam na Zbyszka, którego cała ta rozmowa nie wiadomo czego bawiła
-I z czego się śmiejesz?-zapytałam oburzona
-Z Ciebie-chichocze pod nosem- nie potrafisz odmawiać, to rozumiem że mam Cie odrazu zawieść pod galerię?
-Po co pytasz jak wszystko słyszałeś-ale on mnie wkurza
-żeby Cie podrażnić.to jak mam wolną chate to zaprosze Grześka na piwo
-dobra tylko, mi nie zdemolujcie mieszkania

Po chwili byłam już w kawiarni, Kaśka już na mnie czekała
-zamówiłam nam kawę i ciacho-poruszyła brwiami
-dzieki-usmiechnełam się-szukamy czegoś specjalnego czy tak po prostu idziemy połazic po sklepach?
-jak Ci to powiedzieć..-uśmiechnęła się niepewnie-zakupy to tylko  pretekst, chciałam pogadać
-Kaska stało się coś?
-nie, tak to znaczy nie-chwilę ciszy-jestem w ciąży-zaksztusiłam się kawą
-w ciązy? ale jak to?
-mam Ci tłumaczyć skąd się biorą dzieci?
-nie,przecież wiem, z Grześkiem? on wie? który to miesiąc?
-tak z Grześkiem,jeszcze nie wie dzisiaj się upewniłam ale najpierw chciałam powiedzieć Tobie za 8 miesięcy będziesz ciocią
-kochana-wstałam i ją przytuliłam-tak się cieszę, bedę najlepszą ciocią na świecie
-no mam nadzieję
-wątpiłas że się ucieszę? no wiesz- udaję obrażoną-przecież wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć
-wiem i dziękuję.A co tam u Ciebie?
-u mnie? u mnie dziwnie
-to znaczy? stało się coś?
-tak,chyba się zakochałam

Zbyszek
Odstawiłem Magdę do galerii a sam zaprosiłem Grzeska do nas na piwo.Zaraz po moim wyjściu do mieszkania,pojawił się Kosok.Siedzimy w salonie przy drugim piwie oglądając jakiś mecz
-a co tam u Ciebie i Magdy?
-nic a co ma być?-spojrzałem na niego
-mieszkacie razem,więc pewnie i sypiacie-poruszył brwiami-wspólne wieczory wypady za miasto tylko się zakochać
-może i tak ale my jestesmy tylko przyjaciółmi
-na pewno?
-z mojej strony na pewno
-ale uważaj bo najgorsze jest to, że nie dostrzegasz tego jak się możesz od kogoś uzaleznić.Jak ta osoba w jednej chwili staje się całym Twoim życiem
-spokojnie nam to nie grozi
-oby

Magda
-boję się spróbować, bo jesli nam sie nie uda? Nie wyobrażam sobie reszty mojego życia.Bezpieczniej jest pozostać w sferze marzeń niż ryzykować popełnienie błędu
-ale chyba lepiej zaryzykować niż przez całe życie załować że nie spróbowało się.A życie i tak zrani nawet jeśli będzie uciekało się przed cierpieniem
-może i tak-dopiłam kawę- dziękuję Ci że Ciebie mam
-zawsze do usług kochana

Około 21 Kaska odwiozła mnie do domu a przy okazji zabrala Grzeska.Trochę martwie się o nią.A co będzie jak Kosok wcale nie ucieszy się z radosnej nowiny i zostawi ją? Nie, na pewno jej nie zostawi
Dzisiaj śpię sama bo Bartman troszkę za dużo wypił i zasnął na kanapie.Jutro pewnie będzie cały dzień marudził że go nie obudziłam i przez to wszystko go boli,ale co tam niech sie cieszy,że przynajmniej nakryłam go kocem.


----------------------------------------------------------------------
Witam:) Przepraszam Was że nie dodałam niczego w tamtym tyg ale odcieli mnie na tydz od internetu i niestety nie miałam możliwości:)
Ale za to dzisiaj dodaję wczesniej:) Mam nadzieję że przynajmniej Wam on się spodoba bo ja jakoś nie jestem z niego zadowolona ale nie mogłam jakoś niczego innego wymyśleć więc zostawiłam tak jak jest:)Piszcie,komentujcie, nawet hejtujcie;) jestem ciekawa Waszej opini:)
pozdrawiam madziulaa