https://www.youtube.com/watch?v=txBfhpm1jI0
Nie mogłam zasnąć.Wróciłam nad ranem i wślizgnełam się pod kołdrę, wcześniej starannie usuwając resztki makijażu z twarzy. Wyciągnełam się,zmęczona.Powinnam zapaść w sen w pięć minut.Ale nie mogłam, rósł we mnie niepokój.Coś w tym rodzaju,jakbym zostawiła otwarte dzwi.Wstałam i sprawdziłam zamek-oczywiście wszystko było w porządku.Mimo to nie byłam w stanie ponownie się położyć,jakby w pobliżu otwarło się tajemne przejście a za nim zaczajone coś..
A przecież bez powodu. Za oknem ten sam senny widok,na łóżku moja ulubiona pościel, znajomy bałagan w kuchni,zarys lampy pod sufitem, ciepły mrok.Tylko że teraz ciemność wypełniająca kąty mieszkania nie była równie bezpieczna,jak zawsze.Jakby pękła niewidzialna bariera ochronna, z której istnienia nie zdawałam sobie sprawy.
Poszłam do kuchni zaparzyć melisy.Nie zapalając światła,pacnęłam dzyndzel elektrycznego czajnika i wrzuciłam torebkę do kubka.Nad parującym wrzatkiem porządkowałam myśli.Zaczynałam myśleć trzeźwo.Chłopak,wariacki seks.Trochę uciechy,ekscytacja.Kiedyś zdarzyła mi się podobna akcja,bez żadnych kłopotów ze snem.Tylko tym razem dałam dupy, na całego.Gumki-nie założyłam.Trudno zdażyło się nie ma się czym przejmować.Następnym razem będę pamiętać. Zaraz ! Stop!Jakim nastepnym razem? Nie może być następnego razu ! Nie mogę się tak zachowywac, bawić się ludzkimi uczuciami.Już nie pamietasz jak to boli? To był ostatni raz!
Gorszy kłopot,że zapomniałam na śmierć zadzwonić do Kaśki, że jednak nie przyjadę.Biedna czekała, a ja nawet nie odwołałam spotkania,jak świnia, zapomniałam o niej, zajęta zabawą.Muszę ją przeprosić,ale teraz już nie ma sensu się wyglupiać,poczekam do rana.Jakoś to będzie.
Z kubkiem w dłoniach wyszłam na balkon wywietrzyć się ze złych myśli.Nad dachami pojawiało się różowe światło,nowe jutro.Z parku słychać było ptaki, a z drugiej strony huczała samochodami, które zaczęły krążyć, nafaszerowane pracowitymi ludźmi, by pomnażać dobrobyć.Pobliskie ulicy były jeszcze wymarłe, a ja stałam i chłonełam ten spokój.
Przypomiałam sobie wtedy o Mateuszu.Jak bardzo go kochałam i mu ufałam.Coś w środku mnie ukuło.Podobno żadna wielka miłość nie umiera do końca.Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza-wie jak przezyć.. I jest w tym prawda. Zawsze gdy sobie o nim przypomnę mimo bólu i cierpienia które mi zafundował zawsze serce zaczyna mociej bić. Przypomniałam sobie jak oszukiwał mnie przez dwa lata że mnie kocha... Naiwna.
Zaczął dzwonic telefon, pobiegłam do kuchni gdzie go zostawiłam.Dzwoniła Kaśka.
-Cześć, przepraszam że nie przyjechałam-powiedziałam na prawdę żałując że wystawiłam przyjaciółkę
-Nic sie nie stało-powiedziała bardzo radośnie- Twoja strata kochana, sama Ci kupiłam sukienke na dzisiejszą imprezę, bo pamietasz że to dzisiaj,prawda?
-No jasne że pamietam, i już nie moge się doczekać-kłamałam bo oczywiście że zapomniałam
-świetnie, bądz dzisiaj u mnie o 18 to wypijemy coś przed, no i oczywiście muszę Ciebie wystylizowac na sex bombe
-wystarczy żebym jakoś wyglądała nie muszę wszystkim sie podobać
-dobra dobra o 18 u mnie i masz być, bo inaczej się obrażę
-ok,pa
Ona sie obrazi? czy to przypadkiem nie szantaż?Ale mniejsza o to. Trudno pójdę dzisiaj na ta imprezę, po pierwsze obiecałam to mojej przyjaciółce a po drugie po wczorajszym dniu dobrze mi zrobi to że się napiję.A kto wie może będzie fajnie.Uśmiecham się sama do siebie bo przypominam sobie Zbyszka. Niby nic nie znaczący seks ale jednak nie mogę o nim zapomnieć. Czuję jak mnie dotyka, całuje, pieści moje ciało w taki delikatny a zarazem łapczywy sposób.Czuję jego zapach, zapach który gdzieś już kiedyś czułam ale nie mogę sobie przypomnieć.Zapach który sprawia że tracę kontroję.I nagle przypominam sobie jego oczy, oczy które są najpiękniejsze na świecie, czuję jak przechodzą mnie dreszcze po całym ciele.
Dzień minął mi na przemyśleniach wczorajszych nieprzewidzianych wydarzeń o 14 musiałam jechać na ul.Hoffmanowej bo jestem tam fizjoterapeutką w 3 lidze Uniwersytetu Rzeszowskiego.Lubię to co robię więc dlaczego mam nie pomagać chłopakom którzy mają wielkie marzenia a klubu niestety nie stać na takie luksusy jak fizjoterapeuci.Oczywiście po drodzę musiałam zawinąć mojego braciszka Marcina i naszego kolegę Grześka który w klubie był pierwszym atakującym.Chłopaki mieszkali razem dwa mieszkania wyżej nad moim więc zawsze mogłam do nich wpaść z niezapowiedzianą wizytą,a oni wiedzieli jak to wykorzystać.Byłam ich kucharką i sprzątaczką,bo oni oczywiście nie mieli czasu na takie rzeczy tłumacząc się nauką.Ja już znam tą ich naukę,przy piwie lub wódce.
Gdy dojeżdzamy już do hali idę do swojego gabinetu a chłopaki do szatni przebrać się i przygotowac na mecz.Po drodze zaczepia mnie jeden z chłopaków i prosi żebym spojrzała na jego prześwietlony staw skokowy który uszkodził sobie pod koniec tamtego sezonu.Nagle zaczął dzwonić mi tel, gdy wyciagnęłam go z torebki nawet nie spojrzałam na wyświetlacz.Odebrałam:
-Halo
-Cześć.- zamurowało mnie,to ten głos,głos którego do końca życia nie zapomnę,a na prawdę chciałam zapomnieć,zapomnieć wszystko co przez ten głos czułam, cały ten ból, żal,cierpienie a on teraz dzwoni i mówi mi cześć.Czego on chce? Po co znowu o sobie przypomina?-To ja Mateusz,możemy porozmawiać?
-wiem że to Ty, czego chcesz?
-Spotkać się i pogadać
-Chyba nie mamy o czym juz gadać a z resztą nie mam czasu.Narazie
Rozłączyłam się, i szybko wyłączyłam telefon.I czuję jak łzy napływają mi do oczu, gdyby nie to że stoję na środku korytarza to pewnie zaczełabym płakać, ale nie mogę, musze być silna,nie po to tyle o to walczyłam.
-Magda słyszysz mnie? stało się coś? przepraszam że to mówię ale żle wyglądasz.Mam zawołac Marcina?- no tak zapomniałam o Maćku któremu miałam powiedziec czy wszystko w porządku z jego stawem.
-Nie, nie, nic mi nie jest, nie wołaj nikogo, wszystko jest dobrze- podnosze do góry zdjęcie i nie widzę w nim nic niepokojącego.-Wszystko w porządku z Twoją kostką-uśmiecham się do niego bo wiem ile radości sprawiłam mu tą wiadomością- idź się dobrze rozgrzej i wygrajcie ten mecz.
-Dzięki Madzia, jesteś wielka-ucieka całując mnie w policzek, a ja mimo wszystko uśmiecham się.Idę do swojego gabinetu zostawiam swoje rzeczy,biorę torbe medyczną i zmierzam na salę gdzie chłopaki się rozgrzewają.Siadam na swoim miejscu i odpływam.Nawet nie wiem kiedy, mecz się skończył, nie mam zielonego pojęcia co się na nim działo i kto wygrał.Patrzę na tablicę i wynik jest korzystny dla AZS-u.Cieszę się w środku ale nawet nie potrafię się uśmiechnąć.Nagle ktoś do mnie podchodzi i dotyka mojego ramienia, odwracam się
-Siostrzyczko wszystko dobrze? Bo jesteś jakaś taka nie obcna, i źle wyglądasz.
-Wszystko dobrze, po prostu jestem przemęczona, gratuluję wygranego meczu-usmiecham się do niego żeby się o mnie nie martwił-idz do szatni i się zbieraj to podrzuce Was do domu.
Biore torbę medyczną i idę do gabinetu po drodze gratulując chłopakom wygranego meczu.Oczywiście nie obyło się bez narzekań ale pocieszyłam ich i obiecałam że w poniedziałek po treningu zajmę się nimi.Wychodzę z hali i idę do kiosku obok żeby kupić papierosy.Nie paliłam już miesiąc ale nie wytrzymałam i musiałam znowu zapalić.Zaciągam się i czuję ulgę.Odpływa cała złość i smutek.
-Znowu palisz?- odzywa się głos za mną, odwracam się i zaciągam kolejny raz - Obiecałaś że to rzucisz? Po co znowu palisz? Jednak coś musiało się stać. No tak mój braciszek znał mnie i wiedział że papierosy w moim życiu palę jak coś się dzieje złego.
-Nic się nie stało po prostu musiałam zapalić i to wszystko-wymuszam uśmiech, ostatni raz zaciągam się i wyrzucam to moje lekarstwo na wszystko.
-A Wy co tacy smutni, wygraliśmy mecz, trzeba się cieszyć.
-Cieszymy się Grzesiu cieszymy-odpowiadam-to co odwiozę Was do domu, wsiadajcie do samochodu
-Ale jeszcze musimy poczekac na Maćka bo jedzie do nas opijać zwycięstwo no i ogladać mecz bo dzisiaj nasza Sovia gra.
Gdy dołączył już do Nas Maciek wsiedliśmy do mojego audi i odwiozłam ich do domu.Oczywiście chcieli żebym z nimi wypiła ale ja miałam inne plany na wieczór.Po umyciu się i zebraniu wzielam wino z barku i pojechałam do Kaśki.Postanowiłam jeszcze zachaczyć o kwiaciarnie i kupić mojej przyjaciółce na przeprosiny jakiś bukiet.Po 30 min byłam pod jej blokiem.W jednej ręce trzymając bukiek a w drugiej wino dzwonie do dzwi, nie musiałam długo czekać.
-To dla Ciebie-pokazuję na wielki bukiet - a to dla nas- pokazuje butelkę z naszym ulubionym winem
-No tak to możesz do mnie wpadac częsciej-uśmicha się pięknie Kaśka
Wchodze i odrazu kieruję się do salonu a tam na meblach wisi piekna czarna koronkowa sukienka.
-Kochana będziesz dzisiaj wyglądac pięknie, mam nadzieję że to dla mnie się tak wystroisz
-No a jak by inaczej, oczywiście że dla Ciebie, ale ta sukienka nie jest dla mnie, nie przyszłaś na spotkanie więc kupiłam ją za Ciebie
Była piękna, kremowo koronkowa sukienka w połowe ud.Sama pewnie bym się na nią nie zdecydowała, ale tak po prostu muszę ją założyc.
-Dziekuję Ci kochanie-całuję i ściskam przyjaciółkę.
-Nie ma za co, chodz wypijemy i opowiadaj co z tą stłuczką.
Siadłyśmy na podłodze opierając się o kanapę w salonie i opowiedziałam jej wszystko.Ze szczegółami.Opowiedziałam jej także o Zbyszku.Nie kryła zdziwienia, ale nie osądzała mnie, po prostu wysłuchała.
Zebrałyśmy się na imprezę dopijając nasze wino do końca.Zamówiłyśmy taksówkę i po 20 minutach byłyśmy już w klubie.Kaśka była umówiona tu ze swoim chłopakiem Grześkiem, którego po miesiącu ich znajomości wkońcu poznam.Moja przyjaciółka szukała wzrokiem swojego chłopaka a ja poszłam odrazu do baru zamówić nam drinka.
-No kogo moje oczy widzą-usłyszałam głos obok baru i nie mogłam uwierzyć własnym oczom...
------------
uff dzisiaj dodałam nawet wcześniej:) ale mam nadzieję że nie macie mi tego za złe;)
do następnego tygodnia;) pozdrawiam
Czyżby znów wpadła na Zbyszka? Jeśli tak, to tak wygląda przeznaczenie:). No i ma piękne oczy:)
OdpowiedzUsuńuu fajnie się zaczyna... nie mogę się doczekać na kolejne rozdziały... zapraszam na swojego bloga http://kochaj-nas-na-zawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzwarty rozdział na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. ;)
OdpowiedzUsuńDziekuje za informacje o blogu :) chetnie bede tu zagladac, ciekawa jestem jak bedzie miedzy nia a Zbysiem :D bo bedzie prawda? ;) informuj prosze, pozdrawiam Kasia z www.on-a-seesaw-of-emotions.blogspot.com ;*
OdpowiedzUsuńoczywiście, że możesz zaglądać na mojego bloga! cóż to za pytanie?! co więcej będzie mi bardzo miło! :) dziękuję Ci również za zostawienie linku do swojego opowiadania! :) zawsze z chęcią biorę się za czytanie nowych historii :)no to widzę, że nasza bohaterka często wpada na Zbigniewa! :) zaskoczyła mnie ta szybka akcja po stłuczce (chyba w poprzednim rozdziale), tym bardziej, że żadno z nich nie pomyślało o zabezpieczeniu. I to pewnie nie on jest tym kolegą Grześka. Jak najbardziej mi to odpowiada :) Magda się wystroiła to teraz Zbysio już na pewno się nie oprze! :) pozdrawiam i czekam na następny rozdział. buziaki, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuń