I teraz wypadałoby wyjaśnić, jak przeleciałam Zbyszka. Ale sama nie jestem pewna, skąd mi ten pomysł się wziął. Przede wszystkim odblokowaliśmy przejazd i zaprosił mnie do siebie, mieszkał w kamienicy tuż obok parkingu.
-Chodź, będzie wygodniej spisać papiery.Poza tym musisz się uspokoić, zrobię Ci herbaty- zachęcał
Do niego? Nie mam czasu na wizyty domowe, co za pomysł!-uznałam, ciągle jeszcze kipiąc wzburzeniem.
Ale jednak poszłam, bo faktycznie czułam się kiepsko i potrzebowałam na czymś usiąść, ochłonąć.Jaki on miły-zdałam sobie sprawę po chwili, idąc za nim.Gdy kiedyś leciutko puknełam zderzakiem taksówkarza w korku, to wypadł z kabiny i wrzeszczał tak, jakby go ktoś próbował rozdziewiczyć, on i auto to przeciez jedność.Nagle przypomniałam sobie o czekającej przyjaciółce.Musiałam ją uprzedzić, ze mam opóźnienie.Wystukałam jej numer:
-Sorry ale jest awaria
-Tylko mi nie mów że znowu nie możesz- wkurzyła sie z miejsca,nic dziwnego
-Miałam stłuczkę, przepraszam Cię bardzo.Musimy spisać oświadczenie dla ubezpieczalni.Trochę się spóźnię, nic nie poradzę-starałam się szybko wyjaśnić jej moją sytuację.
-O Jezu!Nic ci nie jest?
-Nie, cała i zdrowa.Tylko wkurwiona.
-Jak ty jeździsz?-zabrała się do wygłaszenia kazania.
-Zamknij się i nie wygaduj głupot.Spiszę to szybko i niedługo dojadę.
-Zwariowałaś? Jak dojedziesz, skoro rozwaliłaś auto?
-Moje ocalało da się jechać.Porysowane tylko. Za to skasowałam to drugie. Zresztą, opowiem Ci, jak się spotkamy.Naprawdę, niezły numer wyciełam.
-Dobra spisuj a ja czekam.
-Dobra, pa.
-Tylko nie wpadnij znowu na coś!- zdążyła mnie jeszcze przestrzec i rozłączyłyśmy się.
Tamten mężczyzna też wyciągnął telefon i odwołał jakies spotkanie.Mówił ściszonym głosem, śmiejąc się zalotnie do kogoś po drugiej stronie.
Siedziałam u nigo na kanapie i poprosiłm o kawę.Położyłam na stoliku swój dowód, prawo jazdy i zaczełam spisywać dane na formularzu, który zawsze na wszelki wypadek nosiłam w torebce.Kawa dodawała mi energi,samkowała rewelacyjnie.Tylko że po niej zaczeło mi się lekko kręcić w głowie i wtedy zorientowałam się, że jest wzmocniona jakimś alkoholem.Amaretto? Sądząc po zapachu... A ja wyżłopałam wszystko odruchowo! I jak ja teraz wsiąde w samochód?Byłam zła na siebie. I na niego- mógł zapytać czy chcę.
-Z czym ta kawa była?- mruknełam
Chłopak grzebiąc w torbie, pokazał na butelkę stającą na szafce.Migdałowa trucizna.
-Trzeba mnie było uprzedzić, teraz nie wiem jak pojechać do domu-zaczełam mu robić wyrzuty
-Chyba nie zamierzałaś wsiadac do samochodu?-uniusł brwi ze zdumienia
-Oczywiście, przecież nic wielkiego sie nie stało.Jest sprawny.
-Ale Ty nie jesteś.Na parkingu wyglądałaś słabo.
Co za dupek. Bedzie mnie pouczał!
-Mimo to nie dolewa się wódy do kawy bez pytania!
-Przepraszam,pomyślałem że ci to dobrze zrobi.Poza tym naprawdę nie powinnaś siadać za kółkiem w tym stanie.
-Ale umówiłam się, muszę!Przyjaciółka na mnie czeka.
-To weź taksówkę.Samochód na parkingu nie zginie.
W sumie miał rację.Nic się nie stanie jak pojadę taksówką a samochód zostawie pod pracą.
-Trudno stało się- usmiechnełam się do niego i pokazałam na stojącą butelkę amaretto- to nalej mi jeszcze kieliszek tego cudeńka.
Postawił obok dwa małe pękate kieliszki na cienkich nóżkach.Rozbroił mnie ten jego spokój.Zadzwonię po prostu do Kaśki,że jednak nie dam rady.Wybaczy mi,jak zwykle..Wróce do domu taksówką,wyśpie się jak człowiek.Trzeba ukoic zmęczone nerwy.Chłopak nalał mi ciemnego płynu, przyniosł biszkopty.Przeprosił mnie na chwilę i poszedł do łazienki, ja w tym czasie poczułam obezwładniające lenistwo w każdym kawałku ciała, odstawiłam kieliszek i odchyliłam głowę na miękkie oparcie.Usłyszałam klapnięcie drzwi.Wyszedł wreszcie?Spojrzałam w stronę łazienki i stał tam w dżinsach i białym podkoszulku.Jezu jakie ciało- jęknełam w duchu.Ładnie umięśniony, wysoki.I te ramiona: para nadmuchanych superbodźców dla wygłodzonych samic,może sobie takie kupił z plastiku,na podryw?Warto by pomacać czy prawdziwe.Usiadł koło mnie na skórzanej kanapie i dolał mi jeszcze jeden kieliszek amaretto.Uśmiechnełam się do niego i zadowolona klepnełam Zbyszka po ramieniu i stwierdziłam że to nie silikon ani plastik,tylko nadzwyczaj apetyczny kawałek fajnego,męskiego ciała.Przypomniało mi się nagle jak przytulił mnie po stłuczce.Było tak miło! Zapragnełam odświeżyć to wspomnienie i znienacka wtuliłam mu nos w dołek nad obojczykiem.Przyjął to lekko zdziwiony, ale nie protestował.Pachniał bardzo ładne i bardzo znajomo, gdzieś już kiedyś spotkałam kogoś o takim zapachu.No i wtedy poczułam zew przygody, potrzebę odkryć jego męskość.Wsunęłam dłoń pod jego pasek od spodni i znalazłam nowy interesujący dowód na to że był bardzo seksowny.Usiadłam mu na kolanach.Co za różnica, jedna głupota mniej czy więcej?Zaczełam go rozpinać i poczułam że przyciąga mnie do siebie.A dalej już samo poszło.Puknełam go na jego skórzanej kanapie, nie zdjęliśmy nawet ubrań, nie było czasu.Potem dopiero pod prysznicem dotarło do mnie że nie założyłam gumki i w ogóle to było czyste wariactwo, żeby gwałcić obcego faceta, któremu dopiero co rozwaliłam samochód.
-----************------
Przepraszam bardzo że dopiero teraz, ale głupio się przyznać:) zapomniałam hasła i niestety za żadną cholerę nie mogłam sobie przypomnieć:) na szczęście znam swoje możliwości i zapisałam w notesie;) ufff :) aż kamień spadł mi z serca :)
Mam nadzieję że rozdział się podoba:)
komentujcie to na prawdę motywuje:)
pozdrawiam Wszystkie które to czytają:)
Do następnej środy:)
O mamciu!! Zgwałciła Zbyszka w jego domu, na jego kanapie, po jego alkoholu. Cholerna szczęściara z niej. Tylko, że o gumce to pamiętać mogła bo zaskoczoczony takim obrotem spraw Zbyszek mógł nie pomyśleć. W końcu to tylko mężczyzna, przystojny jak sam diabeł ale tylko mężczyzna:)
OdpowiedzUsuń