sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział szesnasty

Miałaś tak kiedyś, że budziłaś się ra­no i wy­powiadałaś czy­jeś imię z nadzieją na miły dzień, a nag­le po­bud­ka ! to nie będzie dob­ry dzień, bo tej oso­by w Twoim życiu już nie ma, odeszła, zos­ta­wiła Cię, tak nag­le bez wy­jaśnień i zni­ka uśmiech z twarzy i chce Ci się płakać, ale już na­wet na to nie masz siły, ręce już opadły, nie wiesz już czy są ja­kieś szan­se na to, ze ta oso­ba do Ciebie wróci? W końcu wsta­jesz, wszys­tko wygląda sza­ro tak bez sen­su zas­ta­nawiasz się po co wstałaś, po co się obudziłaś, po co jest ten ko­lej­ny dzień. Ale wsta­jesz.. i przeżywasz ko­lej­ny cho­ler­nie pus­ty dzień. Idziesz do pracy, na­wet się uśmie­chasz - grasz! bo jeszcze po­myślą, że użalasz się nad sobą.. Bo ile moz­na przeżywać roz­sta­nie, no nie? Z każdą czyn­nością łapiesz za­wie­sze­nie, bo wspo­minasz wspólne chwi­le. Uśmie­chasz się z myślą. 'kur­de,żałos­na jes­tem' po czym myślisz ' nie.. ja po pros­tu za nim tęsknię..' sa­ma się już gu­bisz w tym wszys­tkim.. Nad­chodzi wieczór, bie­rzesz prysznic, godzi­na 21 a Ty myślisz.. ' chy­ba się dziś wcześniej położę spać..' ( a to nic no­wego od kil­ku ty­god­ni to ro­bisz) Dlacze­go ? Bo w no­cy nie myślisz o tym tak świado­mie. Budzisz się i wszys­tko się pow­tarza. A Ty Tyl­ko chcesz by godzi­ny by dni mi­jały szyb­ciej, prze­cież po ja­kimś cza­sie za­pom­nisz, praw­da? Pra­wda?! A może też On się po ja­kimś cza­sie odez­wie, może to wszys­tko wróci? Ta­ka cichut­ka nadzieja..
Przez nastepny miesiąc wydawało mi się że żyję za karę.Nienawidziłam poranków,przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.
Prawie każdy wieczór spędzałam w czyimś towarzystwie.Przede wszystkim  Kaśka a nawet czasami z Kosokiem który jak się o wszystkim dowiedział to od tamtego czasu nie odzywają się ze Zbyszkiem.Iwona też starała się wyciągnąć mnie na miasto albo do nich,żebym tylko nie siedziała sama.Monika po kilka razy dziennie wydzwaniała do mnie upewniając się że wszystko w porządku,przyjechała nawet na weekend,bo podobno miała dość Michała, ale coś mi się wydajee że to był tylko pretekst.Próbowała namówić mnie na tydzień w Jastrzębiu,ale nie miałam ani ochoty ani potrzeby uciekać.Zbyszka od tamtego dnia nie widziałam, nie dzwonił nie pisał, tak jakbysmy się nigdy nie znali.Zniknął jakby go w ogóle nie było.Zaczynam sie zastanawiać czy nie całowałam się z powietrzem, czy za rękę nie złapał mnie wiatr, a oddech na moich plecach nie zostawił pociąg.
Po tym miesiącu udawania szczęścia i płakania w każdym miejscu gdy byłam sama już przestałam się smucić,ale to nie dlatego,że się pogodziłam.Po prostu zabrakło mi łez.Myślę że zawsze będzie dla mnie ważny.Nie chodzi o to że nigdy już nikogo nie pokocham i nie będę potrafiła być szczęśliwa, ale nie wymaże z serca tamtego fragmentu życia z Nim. Czasami będę siadać z kubkiem herbat i przypominać sobie Jego, Jego uśmiech,Jego słowa to jak bardzo Go kocham i to jak bardzo mnie zranił.Nie zapomnę też tych chwil w których sprawił że byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.Był dla mnie zbyt ważny,żebym mogła wyrzucić Go z głowy.
Przychodzi moment kiedy stajesz zaciągasz ręczny w swoim życiu bierzesz głęboki oddech i uważnie czytasz drogowskazy-kolejne kierunki, znaki, drogi,którymi mozesz podązyć, a w głębi coś pęka, bo jedyne co wydaje się na tą chwilę właściwe to cofnięcie się, ruszenie wstecz-do tych uśmiechów, do każdej z tych rozmów, do obietnic, które nie zostały dopełnione, do słów do Jego głosu, dotyku, ciepła, Jego oddechu.Stoisz ze wspomnieniem zapewnień że zasłogujesz na kogoś lepszego, podczas kiedy serce wali jak oszalałe o żebra wygłaszając swoje racje z przypomnieniem że On był wszystkim.


Passenger - Golden Leaves

What's left to say when every word's been spoken
What's left to see when our eyes won't open
What's left to do when we've lost all hope and
What's left to break when our hearts are broken

Jest 13 lutego, wieczór.Siedzę w domu z lampką wina i czekam na Kaśkę.Jutro walentynki które spędzę samotnie.Nienawidzę ich,przypominają zapomniane słowa i to jak bardzo jestem samotna.
Po chwili słyszę dźwięk drzwonka wstaję i idę otworzyć.Moim oczom ukazuje się zupełnie ktoś inny.
-Cześć- mówi Zbyszek i uśmiecha sie niepewnie-mogę wejść?
Stoję jak wryta, nie wiem co robić.Przyglądam mu się i próbuję wyczytać z jego twarzy po co przyszedł.Nie odpowiadam, otwieram mu szerzej drzwi, aby mógł wejść.Idę do pokoju, słyszę jak zamyka drzwi i robi to co ja.Siada na drugim końcu kanapy i przygląda mi się.Biorę łyk wina i bawię się szkłęm.
-przyszedłem porozmawiać-podnoszę głowę i patrzę na niego-chciałem Cie przeprosić-ohhhho czyżby kogoś męczyły wyrzuty sumienia? nie mówię nic tylko czekam na jego dalsze słowa
-wiem że w jakiś sposób Cię zraniłem, ale nie taka była umowa-przełyka ślinę-tęsknię za Tobą i chciałem się dowiedzieć czy już przeszła Ci miłość-biorę kolejny łyk wina, przełykając jak ogień, łzy napływają mi do oczu bo chyba wiem co chce powiedzieć
-bo jak tak to może dalej zostaniemy przyjaciółmi?-nalewam szybko kolejną lampkę i równie szybko ją wypijam.Patrzę na niego prawie przez mgłę
-tak możemy-mówię przez zaciśnięte zęby-jeśli wymażesz z mojego serca każdy dotyk, przytulenie, pocałunek.Jeśli z mojego serca wyrzucisz miłość do Ciebie.Inaczej to nie będzie przyjaźń.Z każdym podaniem ręki, przyjacielskim objęciem będzie stało wspomnienie i nadzieja że może jeszcze coś z tego będzie-łzy zaczęły lecić mi z oczu,wstałam i wyszłam do kuchni.Bartman siedział jak strzelony piorunem.Po chwili słyszałam jak wychodzi, nawet się nie pożegnał, po co tu wogóle przyszedł? Stęsknił się, kurwa za moją dupą, a nie za mną.Twierdził że jest przyjacielem.. do czasu, aż wyjasniłam mu iż przyjaźń nie polega na tym że jedno ucieka gdy drugie go potrzebuje.Wtedy zniknął, już chyba na zawsze, a ja nie poczułam straty.Odniosłam tylko wrażenie że nigdy go tak na prawdę nie było.

Macy Gray - I Try
I try to say goodbye and I choke
Try to walk away and I stumble


 ***
Jadę do Magdy, bo obiecałam jej że będę po 19.Jesst już około 20 więc mam nadzieję, że nie wkurzy się o moje spóźnienie.Parkuję na wolnym miejscu i z małymi problemami wysiadam z samochodu.Idę do jej klatki i gdy mam już wpisuwać kod ktoś z niej wychodzi, mało co mnie nie taranując.Obracam się i własnym oczom nie wierzę.
-Zbyszek?-mówię zdziwiona
-cześć-odpowiada nie w humorze wkładając ręce do kurtki
-cześć, co Ty tu robisz? Byłeś u Magdy?
-byłem ale to chyba był błąd
-błąd?-mówię jeszcze bardziej zdziwiona
-tak-po chwili ciszy dodaje-zakochała się we mnie, a ja chce być tylko jej przyjacielem.
-od seksu-dadaję za niego, a on patrzy na mnie jak na ducha
-wiesz co Ci powiem-nabieram powietrza-nigdy o niej nie zapomnisz.W każdej kolejnej kobiecie będziesz szukał jej zapachu,smaku, jej głosu, jej spojrzenia.Jej uległości i jej nieobliczalnonej radości.Wspaniałych kobiet jej niewiele.Na pewno spotkasz je na swojej drodze.Ale nie będą takie jak ona, bo ona jest wyjątkowa.I wiesz co Ci powiem? Palant z Ciebie i ogromny dupek- odwróciłam się, wpisałam kod i szybko weszłam do klatki, zostawiając tak tego idiotę.

***
Siedzę w kuchni i płaczę wlewając w siebie wino.Chcę, żeby mi przeszło.Mam dość palpitacji serca na dźwięk Jego imienia, nie zniosę już tych bezdechów, kiedy przypominam sobie wspólne chwilę.Nie chce więcej płakać.Chcę po prostu zapomnieć, że Go kocham.W końcu ile razy można czyjeś serce przepuszczać przez magiel? Mimo że wiele przeszłam,żadne z moich doświadczeń mnie nie zahartowało.Czułam się przeraźliwie krucha, jakby można było mnie zniszczyć, jednym słowem.Kolejny raz przystawiam do ust butelkę wina i słyszę otwierające się drzwi.Do mojego mieszkania wpadła, tak wpadła Kaśka odrazu kierując się do kuchni
-wstawaj- podchodzi do mnie i szarpie mnie za ramię-widziałam na dole tego patafiana.
Wstaję, ale mam ochotę dalej siąść i płakać
-co chciał? Dalej seksu po przyjacielsku?-nie odpowiadam tylko kiwam głową i znowu moczę usta w winie.Kaśka zbiera mi butelkę, odstawiając ją na blat mebli.
-chodź do pokoju-idę grzecznie tak jak chce, siadam na kanapie i podkulam nogi do klatki piersiowej.Kaśka siada obok mnie i zdejmuje płaszcz.
-Jak się czujesz?-pyta
-a jak ma się czuć człowiek, któremu pęka serce?-patrzę na nią-nic, zupełnie nic.Przecież żyję, piję, jem, biorę prysznic, czasami nawet się uśmiecham.Z tym, że każda z tych czynności nie ma najmniejszego sensu, rozumiesz?
-rozumiem-odpowiada po chwili-zapomnisz zobaczysz z przeszłością nalezy się rozstać.Nie dlatego że była zła lecz dlatego, że jest martwa.
-zapomnę o tym, będę żyć normalnie, obiecuję.Dam radę tylko jeszcze nie teraz.

Kaśka nie posiadziała u mnie długo, musiała po 21 jechać do domu.Obiecałam jej że będę sie trzymać.Po zamknięciu za nią drzwi postanowiłam że nadszedł czas na zmiany.Zaczynam się w tym wszystkim dusić, a w taki sposób nigdy nie będę szczęśliwa.Idę do pokoju i wyciągam sukienkę z szafy.Robię szybko makijaż i wychodzę z domu.Po 22 jestem już pod klubem.Wchodzę i odrazu zmierzam do baru, zamawiajam drinka.Wypijam go do dna rozglądając się po sali pełnej ludzi.Gestem ręki zamawiam kolejnego drinka.Siadając na krześle barowym podchodzi do mnie jakiś gość
-gdzie byłaś całe moje zycie?-patrzę na niego, mierząc go od góry do dołu
-ukrywałam się przed Tobą-barman podaje mi kolejnego drinka,wypijam połowe, a mój adorator zniknął.No cóż szkoda.Siedzę dalej przy barze wystukując rytm muzyki lewą nogą.Po kilku minutach kolejny próbuje swoich sił
-wytłumacz mi jak to jest, że zaciągam się Tobą, chociaż wcale nie palę.
-spierdalaj-odpowiadam przez zaciśnięte zęby.Dopijam drinka i idę tańczyć.Procenty dają o sobie znac, bo wiruje mi w głowie.Zaczynam się śmiać, bo alkohol przyniósł mi ukojenie.Przestałam myśleć.Ocieram się o jakiś mężczyzn, a gdy zaczynają ze mną tańczyć,olewam ich.Po jakimś czasie idę znowu do baru,zamawiam kolejną porcję zapomnienia.Czekając na drinka znowu ktoś do mnie podchodzi
-co tak piękna dama robi tutaj sama?-już mam coś odpowiedzieć, gdy orientuję się że to Achrem
-cześć-odpowiadam uśmiechając się-relaksuje się, a Ty?
-powiedzmy ze też,mogę?-pyta wskazując na krzesło stojące obok
-tak jasne siadaj
Po dwóch godzinach picia z nim przy barze,już mam dość.
-to mówisz że on Cię rzucił?-pyta upewniając się przyjmujący
-tak,rzucił bo go pokochałam
-mnie Olka też rzuciła
-wiem, mówiłeś a pamięć mam mimo wszystko dobrą.
-Madzia?-bełkocze-jak się nazywa to uczucie w głowie, uczucie tęsknego żalu, że rzeczy są takie jakie są?
-chyba smutek, a teraz...-mówię podnosząc kieliszek
-jestem zasmutkowany-wypija ze mną płyn

Grubo po 2 wracamy z Achremem do domu, gdy jesteśmy pod moim blokiem zapraszam go na kolejnego drinka.To bardzo sympatyczny człowiek i świetnie mi się z nim gada, a pije jeszcze lepiej.Siedzimy u mnie na kanapie i dopijamy butelkę wódki
-już chyba zapomniałam jak to jest..
-co takiego?
-jak to jest być tak beztrosko i cholernie szczęśliwą.
Patrzymy na siebie w ciszy i nagle zaczynamy się całować. Odsuwam się od jego ust żeby siąść mu na kolanach
-przepraszam za tan nudny wieczór, straszna ze mnie nudziara
-oj straszna-odpowiada uśmiechając się
Zaczynamy dalej się całować,ściągając z siebie ubrania.Dzięki obecności Achrema zapomniałam, a wódka tej nocy była jak tlen, znów można było oddychać.


Witam:) Przepraszam za ten straszny rozdział;/ ale był pisany wczoraj w pociągu relacja Lublin-Rzeszów:) obiecuję że nastepny będzie lepszy:) Jak tam zadowolone z dzisiejszego zwycięstwa Resovii? Bo ja baaaardzooo:D aż gardło mnie boli:) współczuję wszystkim którzy czekali w nocy na bilety;/ Tak jak pisałam pod wczesniejszym postem powoli zbliżamy się do końca.Wyliczyłam że rozdziałów będzie 25 więc już bliżej niż dalej:) Co do mojego drugiego bloga (którego już załozyłam w lutym) szczerze powiem że nie wiem co z nim;/ muszę sie zebrać i jakoś ogarnąć moje wcześniejsze zapiski;/ ale nie wiem czy coś z tego będzie. :) Do następnego - M:)

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział piętnasty

Nie mogłam spać.Spojrzałam na zegarek,jest 3.46, słyszę przekręcający się klucz w zamku.Odwróciłam się szybko na bok tyłem do drzwi.Słyszę jak rozbiera się z kurtki i z trudnością ściąga buty.Otwiera drzwi do mojego pokoju i słyszę jak ściąga resztę rzeczy, które lądują na podłodze.Kładzie się obok mnie,wtula się brzuchem w moje plecy i całuje w ramie,ja udaję że śpię.Po chwili czuję że zasnął,powoli wstaję żeby go nie obudzić,zabieram telefon z szafki nocnej i po cichu wychodzę.Kładę się u niego w pokoju nastawiając budzik w telefonie na 8.Nadal z cięzkim sercem kładę się i natychmiast zasypiam w głęboki lecz niespokojny sen. Wstaję grubo przed budzikiem, idę do łazienki i biorę szybki prysznic.Ubieram się w cokolwiek i szybko wychodzę z mieszkania żeby nie spotkać się z Bartmanem.Wsiadam do swojego samochodu i jadę przed siebie.


http://www.youtube.com/watch?v=r9p1G1orJm0


Ląduję w parku na ławce.Siedzę z podkulonymi nogami pod szyją a łzy spływają mi po policzku.Dusząc się płaczem zrozumiałam że wciąż mi na nim zalezy.Pomimo tego wszystkiego co mi zrobił i powiedział.Pomimo tego że mnie skrzywdził.Wycieram rękawem bluzy policzki z łez i słyszę czyjś głos,podnoszę głowę i widzę starszą kobietę która siada na mojej ławce.
-kiedy płaczesz z braku drugiej osoby,pomyśl czy warto czy ona też płacze za Toba tak samo kiedy Ciebie przy niej nie ma.Płacz za tych, którzy naprawdę na to zasługują, inaczej szkoda Twoich łez-patrzę na nią i odpowiadam zaciągając nosem
-chyba nie warto ale zawsze się płacze, gdy się kocha.. nie uważa Pani?
Milczymy patrząc przed siebie.Nagle kobieta przerywa ciszę
-zdradział Cię?
-nie -odpowiadam ze spokojem,zaciągam sie powietrzem i zaczynam jej wszystko opowiadać.Z każdym słowem robi mi się lżej,chyba tego potrzebowałam - a teraz opowiadam Pani o sobie chociaż wcale Pani nie znam
-od tego kochana się zaczyna, ja ze swoim Kaziem przespałam sie na 3 randce i w tamtych czasach wyszłam na puszczalską- zaczyna się śmiać-i wiesz co? tak się z nim puszczałam przez 60 lat-śmiejemy sie razem-i nagle umarł-potrzasa głową- jaka ja byłam wściekła na niego i zła, odszedł nie pytając mnie o zdanie,zawsze o wszystko,o wszystko mnie pytał,stary osioł-widzę jak łzy spływają jej po policzku-kochany osioł-wyciera policzki-chciałabym tylko przy nim poleżeć-chwila ciszy i kobieta patrzy na mnie-powinnaś byc teraz z tym swoim siatkarzem a nie ze stara babą która się rozsypuje,porozmawiaj z nim i powiedz co czujesz, jak odejdzie nie był Ciebie wart.
Siedzę jeszczę chwilę z Panią Basią,bardzo dobrze mi się z nią rozmawiać.To wspaniała i mądra kobieta.Żegnam się z nią i wracam do samochodu zostawionego na parkingu.Wsiadam do niego i wyciągam z torebki telefon.Zastaję w nim trzy informacje.Jest 12.45, 12 nieodebranych wiadomości i trzy wiadomości tekstowe.Otwieram nieodebrane połączenia- 7 razy dzwonił Zbyszek, 4 razy Kaska i raz Monika.To samo robię z wiadomościami. Dwie wiadomości są od Zbyszka
"gdzie jesteś?"   i  "zadzwoń!"
Trzecia wiadomość jest od Kaski z informacją że się martwi.Wybieram numer do przyjaciółki i oddzwaniam.
-no wkońcu , co się z  Tobą dzieje?-wita mnie przyjaciółka
-przepraszam byłam w parku
-gdzie? to nie mogłaś przyjechać do mnie, tylko marznąć?
-nie chciałam Cię budzić i przeszkadzać
-Ty nigdy nie przeszkadzasz, jedziesz teraz do domu?
-nie wiem, chyba nie chcę jeszcze tam wracać
-to przyjedź do mnie, czekam- i rozłączyła się

Pomyślałam chwilę czy to na pewno dobry pomysł,włączyłam radio i postanowiłam pojechać do przyjaciółki.Po 15 minutach parkuje pod jej blokiem.Szybko wpisuję kod do klatki i za chwilę dzwonię do jej drzwi.Otwiera mi Grzesiek
-cześć-mówie niepewnie
-cześć-otwiera mi szerzej drzwi bym mogła wejść i całuje w policzek-ja już uciekam więc będziecie mogły sobie spokojnie poplotkować, Kaśka jest w kuchni-nie odpowiedziałam mu tylko ide do przyjaciółki
-cześć kochana-usmiecham się do niej i całuję w policzek
-cześć,on juz idzie więc sie nie przejmuj-powiedziała ciszej
-on nic nie wie?-upewniam się
-oczywiście że nie-uśmiecha sie jak by była dumna że nie wypaplała mu

Kosok tak jak obiecał zaraz się zmył.Siedzimy u niej w salonie i pijemy herbatę.Dopiero teraz czuję jak zmarzłam.
-rozmawiałaś z nim?-pyta mnie przyjaciólka biorąc łyk herbaty
-nie-odpowiadam i robię to samo-wyszłam zanim się jeszcze obudził, czasami trzeba niektóre rzeczy przemilczej np to że go kocham
-co Ty wygadujesz? musisz z nim porozmawiać, dowiedziec sie co on czuje i powiedzieć ze go kochasz.Faceci to głupi naród który sam sie nie domysli.
-nie mogę-westchnęłam- nie, ja nie potrafię i nie chcę.A jak go stracę?Nie chce tego
-to będziesz całe zycie udawać i kochac go potajemnie, żeby tylko go nie stracić? Magda tak się nie da

Bałam się cierpienia, straty, rozstania.Oczywiście wszystko to w miłości jest nieuniknione, więc wiedziałam na co się piszę.Jedynym sposobem ,żeby się tego ustrzec ,było w ogóle na tę drogę nie wkraczać.Żeby nie cierpieć,tzreba wyrzec się miłości.Mogłam wcześniej sie na to zdecydować, teraz juz za późno bo w duchu płaczę rzewnymi łzami z powodu tej miłości.
-powiem mu ale jeszcze nie dzisiaj-Kaska tylko westchnęła i przewróciła oczami
Spojrzałam na zegarek który wskazywał już 18.Chyba pora wracać do domu i zmierzyć się z rzeczywistością.Wstaję i żegnam się z przyjaciółką.
-Kochana ja juz uciekam a Ty trzymaj sie i pilnuj dziecka-całuję ją na pozegnanie w policzek i dotykam już widocznego brzuszka
-pilnuję pilnuję-uśmiecha sie i gładzi brzuch-cały czas z nim chodzę

Opuszczam mieszkanie Kaśki i po 20 minutach powolnej jazdy parkuję pod swoim blokiem.Nie wysiadam, zaglądam przez przednią szybę czy Zbyszek jest w domu.Zapalone jest światło w salonie,oddycham głęboko i przez myśl mi chodzi że powinnam uciec.Otwieram schowek  w samochodzie i szukam paczki LM,znajduję tylko jednego pognieconego papierosa, na szczęście nie jest połamany.Odpalam go i głęboko się zaciągam

http://www.youtube.com/watch?v=bgLOreeGJps

Gaszę wypalony niedopałek,zamykam samochód i stoję patrząc w oknosalonu-Magda bądz odważna i tam idź-powtarzam sobie w duchu.Zachłysnęłam się zimnym styczniowym powietrzem i udałam sie do klatki.Po chwili stałam przed drzwiami własnego mieszkania.Zastanawiałam się czy na pewno dobrze robię,wsadziłam klucz w zamek i przekręciłam.Otworzyłam powoli drzwi i weszłam do ciepłego pomieszczenia.Ściagam płaszcz, a Zbyszek wpadł do przedpokoju jak burza
-gdzie Ty byłaś?-pyta z wyrzutami skierowałam wzrok na niego.Stoi z rękami załozonymi na klatkę piersiową i wzrokiem jak bym kogoś zabiła
-nie mieście-odpowiadam spokojnie zdejmując buty
-aha, na mieście-powtarza moje słowa z ironią-a nie mogłaś zostawić kartki?albo potem zadzwonić-patrze na niego i odwracam sie do niego plecami nie odpowiadając.Ide do kuchni, słyszę że idzie za mną
-dlaczego wczoraj wyszłas od Ignaczaków nie mówiąc mi ?-nalewam wody do czajnika i zapalam kuchenkę
-nie mogłam Cię znaleść, a z resztą muszę Ci sie ze wszystkiego tłumaczyc?-mówię to nadal spokojna, aż sama sie sobie dziwię.
-a dlaczego wyszłaś, stało sie coś?Przecież dobrze się bawiłaś-masz rację Batman tylko Ty to zepsułeś
-czemu myślisz że cos się stało?-odwracam się do niego i patrzę w jego oczy
-bo w nocy płakałaś
-dlaczego tak sądzisz-pytam pewnia że mi tego nie udowodni
-bo na podłodze w sypialni lezy masa zuzytych chusteczek,które są porozrzucane,oczy masz napuchniete a w nocy słuchałaś muzyki bo Twoj iPad leży na łóżku-o kurde zapomniałam o chusteczkach
-chusteczki bo miałam katar, a muzyka bo nie mogłam spać-odwracam się szybko do czajnika który zaczyna gwizdać.Zalewam kubek gorącą wodą i idę do sypialni.Bartman coś jeszcze gada ale go nie słucham.Zamykam mi drzwi przed nosem i siadam na parapecie.Zbyszek nie odpuszcza wchodzi do pokoju i staje obok mnie
-Magda co się dzieje?
-nic-odpowiadam patrzac w okno
-nie kłam,przecież widzę-odwracam się do niego i czuję ze to ten moment, moment na całą prawdę
-chcesz wiedzieć?-pytam cicho,prawie szepcząc pod nosem
-tak
-chyba trochę za bardzo Cię lubie i chyba trochę za bardzo mi na Tobie zależy-Bartman robi krok w tył
-słucham?-pyta jak by nie zrozumiał tych słów
-kocham Cię-stoi, nie odpowiada tylko patrzy na mnie.Po chwili robi krok w tył gdy wstaję z parapetu
-Magda-mówi niepewnie-nie taki był układ
-wiem-czuję jak łzy napływają mi do oczu-ale nic nia to poradzę,zakochałam się-Zbyszek kręci głową jak by chciał tego nie słyszeć
-nie, nie możesz, nie powinnaś.Ja nic do Ciebie nie czuję oprócz przyjaźni to był tylko seks-nie hamowałam łez,spływały niczym krople potu,które spływaja po ciele.Każdym słowem kaleczy moje serce ,jak ostry nóż który przeszywa ciało i sprawia,że czuję tak ogromny ból,jak by ktos rozdzierał mi serce... nie, nie na pół lecz na tysiące drobnych części...
-chyba będzie lepiej jak sie wyprowadzę-wypowiadając te słowa wyszedł, usiadłam na podłodze dalej płacząc.Słyszałam jak sie pakuje, wstałam i wycierajac łzy poszłam do niego.Stał przy szafie pakując w pospiechu swoje rzeczy
-jak tak zdecydowałeś-pokazuję ręką na jego walizki-to chciałam się z Tobą pozegnać.Nie mam siły już kochać za dwoje, udawać że mnie nie ranisz i wierzyć w to ze zacznie Ci na mnie zależeć
-Magda kiedyś Ci mówiłem co sądzę o uczuciach.Było dobrze jak było a jak zrobi się z tego obowiazek to przestanie mi sie podobać bo..
-przestań!-krzyknęłam-teraz udowadniasz mi że byłam dla Ciebie zabawką i...
-nie byłaś zabawką
-to kurwa kim? dziewczyną do towarzystwa,potrzebną na jakis czas? Do cholery człowieku massz 26 lat a zachowujesz sie jak dziecko.Wiesz jak ja sie teraz czuję?
-zrozum że..
-nie przerywaj mi! wiem, wiem że jest Ci to obojętne, co czuję, bo Ty przecież nie masz uczuć, nie potrafisz kochać, a pozwoliłeś żebym ja pokochała Ciebie.Zyj sobie dalej sam, miej tę swoją kochaną wolność
-taki widocznie juz jestem-mówi spokojnie zasuwając walizkę
-wiec zyczę Ci szczęścia i powodzenia i mam tylko nadzieję że któregoś dnia zatęsknisz za mną tak jak ja tęsknic będę bo Ciebie kocham
-i to jest najgorsze, bo mimo wszystko nigdy nie chciałem Cie zranic.Mogę Ci czegoś życzyć?-podchodzi z torbą i walizka do mnie
-tak, bym szybko zapomniała..
-o mnie?
-nie. Ciebie będę pamietać, zapomniec chcę uczucie którym Cie darzę-po czym podchodze do niego i całuję go po raz ostatni, aby dobrze zapamietać smak jego słodkich ust.Poszłam do swojego pokoju, siadłam na parapecie z kubkiem jeszcze ciepłej herbaty.Słyszałam jak odkłada klucze na komodę i wychodzi.Został mi tylko rozmazany tuch i drżące ręce z których wypada swiat.A przede mną cięzkie dni w których muszę nauczyc się zyć bez niego...

-------------------
witam:) dodaje rozdział wcześniej bo niestety nie będę mogła w weekend :)
I jak sie podoba? spodziewałyście się tego? :) Uprzedzam że już jesteśmy coraz bliżej końca;) Chociaż jeszcze troszeczke Was pomeczę;)
Co do pogody to moja reakcja jest taka
juz mam dość! nawet nie patrze na pogode którą zapowiadają, bo i tak w to nie wierzę... oby tylko do maja ta zima odpuściła bo inaczej wyjeżdzam z tego kraju:)
 Trzymajcie z mnie kciuki bo jutro i w niedzielę pilnuje dwóch urwisów(synowie koleżanki) mam nadzieję że przezyję i spotkamy się za tydzień z następnym rozdziałem:) pozdrawiam Was wierne czytelniczki:) Wasza M ! buziaaaki:***


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział czternasty

Święta z rodziną Zbyszka to był najlepszy pomysł na jaki wpadł od poczatku naszej znajomości.Bardzo miło będę wspominać te kilka dni spędzonych w Krakowie.A w małej Mai zakochałam sie chyba ze wzajemnością.Dziewczynka nie opuszczała mnie na krok.Wszystko ja musiałam z nią robić.Zbyszek sie ze mnie śmiał, że dosypałam jej czegoś do picia i dlatego tak mnie polubiła.Oczywiście musiałam jej obiecać że prezent od niej, który dostałam pod choinkę zawiśnie w moim mieszkaniu.
Siedzimy w samochodzi wracając do Rzeszowa, do codzienności.Naszczęście jeszcze trzy dni wolnego.Z moich myśli wyrywa mnie Zbyszek zadając pytanie:
-było aż takźle?
-było cudownie,dziekuję Ci
-a tak się broniła, jak bym chciał Cię wrzucić lwom na pożarcie-zaczął się śmiać a mi przypomniały się moje mysli jak tam wchodziłam.I dokładnie tak się wtedy czułam, a tu taka niespodzianka.
-przed wyjazdem dzwonił Krzysiek z pytaniem czy na pewno przychodzimy -spojrzał na mnie-potwierdziłem
-to dobrze
-chyba po raz pierwszy zgadzasz sie ze mną nie sprzeczając się-spojrzałam na niego i przewróciłam oczami widząc jego radość z tego powodu.

http://www.youtube.com/watch?v=bMJkddvJ4L4


Doba w Rzeszowie minęła Nam bardzo szybko, głównie na przygotowaniach do sylwestra.Teraz siedzę już wyszykowana na kanapie czekając na Zbyszka, który jak zwykle dłużej ode mnie układa włosy. Ubrałam sie w małą czarną, buty na koturnie, włosy rozpuściłam i wyprostowałam.Spoglądam na zegarek i jest już po 19.
-Zbyszek pośpiesz się-krzyczę z salonu
-no już jestem gotowy, co się drzesz- odpowiedział wychodząc już z łazienki
-wkońcu-wstałam z kanapy-idę do kuchni po sałetkę i ciasto a Ty weź alkohol
-tak jest-zasalutował jak w wojsku

Po ok 30 minutach byliśmy już pod domem Ignaczaków.Światła porozświetlane były prawie w każdym oknie a na dworze drzewka świeciły światełkami.Koło domu stało mnóstwo samochodów, pewnie wszyscy już są:
-zrobimy wejście smoka-powiedziałam patrząc na Bartmana przez którego jak zwykle sie spóźniamy
-i o to chodziło,wejście gwiazd
-chyba gwiazdy-Bartman spojrzał na mnie ze smieję sie z niego- chodźmy gwiazdeczko

Gdy dochodzilismy do drzwi wyskoczył Igła
-wkońcu, ile można na Was czekać?-uścisnął dłoń Zbyszka, a mnie pocałował na przywitanie - wchodźcie
W mieszkaniu było kilku chłopaków z reprezentacji i z chłopaki z klubu.Gdy rozebrałam się z płaszcza zaniosłam sałatkę i ciasto pani domu-Iwonie
-cześć,przyniosłam prowiant
-o hej-ucałowała mnie-dzieki że zaproponowałaś, trochę mniej roboty-usmiechnęła się
-idz do salonu,ja zaraz przyjdę
-pomogę Ci, co mam robić?
-to pokrój swoje ciasto
-pokroiłam w domu
-o jezu istny anioł-zaczęła się śmiać-to chodźmy do salonu

W salonie było mnóstwo osób, znalazłam Zbyszka na drugim końcu pomieszczenia ,który rozmawiał z Kubą Jaroszem i Michałem Kubiakiem.Jeszcze nie miałam okazji poznać najlepszego przyjaciela Bartmana.Ale muszę przyznać że jest bardzo przystojny, szczególnie w tej fioletowej koszuli.Podeszłam do szafki z alkoholem i zrobiłam sobie drinka.Usiadłam koło Kaśki na kanapie, która rozmawiała z Iwoną i dziewczyną Kubiaka -Moniką.
-cześć- ucałowałam przyjaciółkę i podałam rękę Monice-jestem Magda, miło mi
-Monika,dziewczyna Zbyszka?
-raczej koleżanka- uśmiechnęłyśmy się do siebie
-jak kochanie minęły Ci świeta? co tam słychać w naszej rodzinnej okolicy?-zapytała Kaśka
-Yyy.. nie wiem..-powiedziałam uśmiechając sie-byłam w Krakowie
-w Krakowie?-zapytała zdziwiona- ze Zbyszkiem?!
Widziałam jak dziewczyny patrzyły na mnie pytająco,czekając na moje wyjasnienia.
-spędziłam z nim świeta, to coś dziwnego?
-nie-odpowiedziały prawie razem

Porozmawiałam trochę z Moniką i muszę przyznać że to na prawdę bardzo miła dziewczyna,wcalę sie nie dziwię że Michał tak długo z nią jest. W międzyczasie poznałam też jego i nawet zatańczylismy kilka tańców.Michał bardzo dobrze tańczy,chyba nawet lepiej niż Zbyszek.Szalelismy na prowizorycznym parkiecie wymieniając się ze Zbyszkiem który tańczył z Moniką.Po kilku szybszych nie miałam już siły i opadłam na kanapę popijając kolejnego drinka.Obok mnie usiadła Monika
-o matko mam już dość-wysapała pokazując swojemu chłopakowi że zatańczy później.
-ja też, muszę odpocząć
-ide chyba się dotlenic-pokazując cudzysłów palcami - idziesz ze mną?
-a chętnie tylko pójdę po płaszcz
Ubrałyśmy się i wyszłyśmy na wielki taras.Ostatnia noc grudnia była nawet łaskawie ciepła,można było pokusić się o  spacer, bez obawy że po 15 minutach nabawi się człowiek 3 st. odmrożenia
-ale tu cicho-zamknęłam oczy i delektowałam się spokojem jaki panował na zewnątrz
-zapalisz?-zapytała częstując mnie papierosami
Spojrzałam na nią i przez szybę chciałam zlokalizować Bartmana w środku.Gdy zobaczyłam że pije z Igłą i resztą chłopaków to byłam pewna, że mnie nie przyłapie
-a chętnie, dzieki
-boisz się Zbyszka?-zapytała rozbawiona
-raczej wolę unikać jego zrzędzenia-przewróciłam teatralnie oczami i zaczęłyśmy się smiać
-wiem że to nie moja sprawa ale uważaj na niego
-dlaczego? - zapytałam zdziwiona
-ja wiem jaki on potrafi być czarujący,kochany i wszystkie inne nany ale to też doskonały kłamczuch i symulant.Mówię Ci to bo polubiłam Cię i uważam że nie jest Ciebie wart.Przepraszam za szczerość-zaczęłam się śmiać, ale to był bardziej śmiech przez strach że to co Monika powiedziała może okazać się prawdą
-dzięki, ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi
-taa przyjaciele, ja widzę że dla Ciebie to nie tylko przyjaciel
-słucham?-zapytałam już bardziej nie miło
-widzę jak na  niego patrzysz, jak  śmiejesz się z każdego jego słowa, to wszystko widać
-ale co takiego-udawałam głupią
-widać że go kochasz
Wmurowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć.Stałam i patrzyłam na nią
-nie martw sie faceci tego nie dostrzegają, to tylko my kobiety to wyczuwamy
-proszę Cie nie mów nikomu, nawet Michałowi
-no jasne-uśmiechnęła się-szczególnie jemu
-dzięki
-i pamietaj że jak by kiedyś coś się stało to zawsze mozesz na mnie liczyc
-dzięki, ale obym nie musiała korzystać

Wróliłysmy z Moniką do środka i jakby nigdy nic bawiłyśmy sie dalej.Tańczyłam już chyba ze wszystkimi mężczyznami w tym domu.Moje nogi również odczuwały już zmęczenie a było dopiero za dwadzieścia dwunasta. Igła oczywiście zarządził że życzenia złożymy sobie na dworze oglądając fajerwerki.Wszyscy jak jeden mąż wyszliśmy na dwór zaczęło sie odliczanie
5.... 4....-krzyczeliśmy- 3.... 2..... 1..
Szczęśliwego Nowego Roku
Na niebie rozpłysły fajerwerki, a pomiędzy nami harmider związany ze składaniem zyczeń
-tu jesteś-podszedł Zbyszek-maleńka życzę Ci samych sukcesów, radości, zdrowia i dobrego seksu-powiedział już nieźle wstawiony
-ja Tobie też zyczę duzo zdrowia i zero kontuzji i zeby ten rok był o wiele lepszy od poprzedniego i miłości -dodałam
-ja się nie zakochuje a z reszta po co mi miłość jak mam Ciebie-zaczął mnie całować, oderwałam sie od niego
-to kim dla Ciebie jestem?-zapytałam
-przyjaciółką-usmiechnął się trzymając w dłoni mój policzek i gładząc mnie kciukiem
-czyli nie kochasz mnie?-mówiłam już ze łzami w oczach?
-nie, znaczy tak, jak siostrę z którą mi dobrze w łóżku i zyciu-zaczął znowu mnie całować, ale nie oddawałam pocałunku.Stałam tam jak wmurowana. Nie potrzebował pistoletu by mnie zabić, wystarczyło, że odpowiednio dobrał słowa.Napłynęły mi łzy do oczu, a Bartman dalej mnie całował.Chciałam stamtąd uciec, rozpłakać sie i być jak najdalej od niego.Monika miała rację, gdy mnie ostrzegała nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak szybko się o tym przekonam, ze jestem dla niego tylko zabawką

http://www.youtube.com/watch?v=qfYQgyLAAM0



Nie wytrzymałam, uciekłam i zamknęłam sie w łazience.Odruchowo tona łez poleciała mi po policzku,czułam jak moje serce cholernie piecze.Usiadłam na zimnych płytkach ,wytarłam łzy,niepotrzebnie kolejna partia łze wylała się z moich oczu w niespełna sekundę.Nie potrafiłam nad sobą zapanować.Jaka ja jestem żałosna jak mogłam pozwolić żeby on stał sie częścią mojego swiata i to akurat tą bez której jego reszta nie potrafi normalnie funkcjonować.Słyszę jak ktoś łapie za klamkę i puka
-zajete-krzyczę przez łzy
-Magda?- to Iwona - mogę? - otwieram jej drzwi i dalej siadam na zimnych płytkach
-co się stało?-Iwona szybko siada przy mnie.Nic nie odpowiadam , nie mogłam i nie potrafiłam powiedzieć dlaczego płaczę.Iwona wstaje i wychodzi a za chwile przychodzi z Kaśką i Moniką.Moja przyjaciółka siada przy mnie przytulając mnie do swojej szyi.
-co się stało?
-on mnie nie kocha-wyszlochałam zachodząc sie płaczem
-kto? Bartman?-zapytała głaszcząc mnie po plecach-kiwnełam tylko głowa,nie miałam siły wymówić jego imienia.
-ale skąd wiesz?-zapytała Iwona-oderwałam sie od Kaśki,znalazłam czystą chusteczkę na podłodze i wysmarkałam noc
-złożyłam mu zyczenia i życzyłam miłości a on na to że się nie zakochuje i po co mu miłośc jak ma mnie, jestem dla niego tylko laską do pierdolenia, kurwa ale jestem głupia
-przestań tak mówić-krzyknęła Monika-nie jesteś.To on jest głupi,głupim dupkiem
-Magda musisz mu powiedzieć co czujesz
-nie mogę
-mozesz i musisz, a dzisiaj możesz zostac u Nas-powiedziała Iwona
-nie, wróce do domu nie będę psuc Wam sylwestra
-przestań nie będziesz wracać w takim stanie do domu
-spacer dobrze mi zrobi muszę to wszystko przemyśleć
-nie ma mowy nie puszczę Cie samej w nocy-odezwała sie Kaśka-odwiozę Cię do domu
-dobra, ale musze sie pożegnać  i powiedzieć coś Bartmanowi
-nic nie powiesz, po prostu wyjdziesz-jak zawsze doskonała rada  Kaśki, na nia zawsze mogę liczyć
-Iwonko dasz mi jakiś krem do demakijażu?
-jasne-odsunęła szufladę-tu masz płatki kosmetyczne i płyn a jak chcesz sie podmalowac to tu jest kosmetyczka

Stałam przed lustrem, a dziewczyny siedziały na wannie i dyskutowały o tym co sie stało.Chciało mi się dalej płakać, ale nie mogłam pozwolić sobie na kolejną słabą chwilę,musiałam iść się pożegnać
-najpierws traci sie głowę, potem cnotę, a na końcu złudzenie o prawdziwej miłości-westchnęła Kaska,spojrzałam na nią
-mogę się pod tym podpisać tylko u mnie najpierw była "cnota" a potem głowa.

Gdy skończyłam się doprowadzać do pożądku poszłyśmy do salonu gdzie towarzystwo w najlepsze bawiło sie dalej.Nigdzie nie znalazłam Zbyszka więc pozegnałam sie szybko ze wszystkimi i uciekłam stamtad.Droga do domu zajeła nam niecałe 30 minut, gdy podlechałysmy pod klatke odpiełam pasy i pożegnałam sie z Kaską.Otworzyłam drzwi,chcąc wysiąść poczułam na swoim przedramieniu dłoń przyjaciółki odwróciłam sie do niej
-musisz go wyrzucic z mieszkania
-wiem, ale chyba nie potrafię
-i bedziesz udawać że nic sie nie stało? nie możesz tak zyć
-wiem ale za bardzo go kocham żeby go stracić-Kaśka już nic nie odpowiedziała patrzyła na mnie smutnymi oczami. Wysiadłam i szybka znalazłam się w swoim mieszkaniu. Przebrałam się w piżamę, zrobiłam sobie drinka i usiadłam na parapecie.
kiedyś ktoś mnie zapytał : Co dla ciebie w życiu jest najtrudniejsze?Odpowiedzialam , że nie wiem.Że chyba nie ma takiej rzeczy. Teraz juz umiem odpowiedziec na to pytanie. Gdy dziś mnie zapytacie Co jest dla mnie najtrudniejsze, odpowiem :
-Najtrudniej w życiu patrzeć jest w oczy ukochanej osoby i widzieć pustkę. Zupełne nic. Obojętność , zero tęsknoty. Najtrudniej czuć że się ją kocha cała sobą i wiedzieć że bez niej nie można żyć ale ona bez ciebie jest szczęśliwa. Najtrudniej kochac bez wzajemności...


----------------------------------------------

Troszę spóźnionę ale świata jeszcze są;) chciałam Wam zyczy niech zajączki i barany spełnia Wasze plany.Niech to będzie czas uroczy- życzę miłej Wielkanocy:)

Jak rozdział? podoba się? Mi tak średnio ale nie miałam czasu tego poprawic;/ obiecuję że nastepny będzie lepszy:) (chociaż nie wiem kiedy będzie, mam nadzieję że do soboty/niedzieli sie wyrobię) buziaki i trzymajcie sie;)