Budzę się z potwornym bólem głowy nie mam nawet siły otworzyć oczu, ale zaraz zaraz coś tu nie gra nie leże na poduszce tylko na.... o matko to czyjaś klatka piersiowa. Otwieram powoli oczy i widzę Zbyszka.Pierwsze pytanie które mi sie nasuwa na myśl to czy ja i on? wczoraj coś tego? Podnosze głowe i co gorsza nie jestem u siebie w pokoju.Szybko zrywam się z łóżka i ubieram w swoje rzeczy po chwili orientuje się że Zbyszek już nie spi tylko przygląda się mi.
-co sie patrzysz? -warknełam
-juz z samego rana się na mnie czepiasz, a może tak byś mi ładnie podziekowała za wczoraj.
-pff za co niby mam Ci dziekowac? za to że mnie wykorzystałeś jak byłam pijana?
Bartman podnosi sie i siada na łóżku -to Ty myślisz że my spaliśmy ze sobą? no wiesz co nie podejrzewałem ze tak nisko mnie oceniasz, nigdy nie zrobilbym nic czego byś nie chciała.
-chcesz mi powiedzieć że nic wczoraj nie było?- zamysliłam sie i spojrzałam na Zbyszka- to jak mi wytłumaczysz że spałam w Twoim mieszkaniu, w Twoim łózku z Tobą i do tego tylko w Twojej koszulce?
-a tak to wytłumacze że byłas tak pijana że nie chciałas podac mi swojego adresu więc miałem Cie zostawić kompletnie zalaną w klubie? a spałaś w mojej koszulce bo pomyslałem że tak Ci bedzie wygodnie, to wszystko, między nami nic nie było.
Byłam w szoku ja go tu podejrzewam o najgorsze a On tak po prostu się mną zajął.Wskoczyłam szybko na łóżko i przytuliłam go szepcząc na ucho ciche -Dziekuję.
Zbyszek jako gospodarz przygotował mi pyszne śniadanie.Przyznam się że na prawdę było całkiem miło,gadalismy o wszystkim i cały czas się śmialiśmy.Zaproponował mi nawet że mnie odwiezie do domu,zgodziłam się.Po paru minutach byliśmy pod moim blokiem wysiadając pocałowałam go w policzek i pożegnałam się. W drodzę na klatkę usłyszałam trzaśnięcie drzwi samochodu i ktoś mnie złapał za rękę, odwróciłam się w jego stronę
-wiesz.. tak sobie pomyślałem.. może pójdziemy dzisiaj do kina?
Spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami tak że nie pozostało mi nic innego jak tylko się zgodzić
-a czemu nie-usmiechnełam się tak pieknie jak tylko potrafię
-będę po Ciebie o 19
Dzień minął bardzo szybko nawet nie wiem kiedy była już osiemnasta. Ubrałam się w dzinsowe rurki, bialy top , ramzeske i buty na koturnie.Makijarz zrobiłam bardzo delikatny.Ok 19 byłam już gotowa.Wyszłam przed blok, a Zbyszek już na mnie czekał oparty o swój samochód i z usmiechem na twarzy.
-Długo czekasz?Przepraszam ale chciałam jakoś wyglądać
-taaa, jakoś-uśmiech- wygladasz jak milion dolarów
-mów mi tak jeszcze- pocałował mnie w policzek i otworzył drzwi do swojego audi.
Po 15 minutach byliśmy już pod Milenium.Nie obyło się oczywiście bez rozdania setki autografów, ale jakos wytrzymałam te złośliwe spojrzenia fanek.W kinie było mnóstwo osób po kilkunastu minutach stania w kolejce do kasy,nareszcie się doczekaliśmy
-dwa bilety na film"nietykalni"
-przykro mi ale na najbliższy seans o 20 nie ma już miejsc
Ha! no to pooglądaliśmy.Patrząc na Zbyszka nie chciałabym być teraz w skórze tej Pani od biletów
-nie znajdzie Pani dla nas dwóch miejsc-mówiąc przez zęby widzę jak mu sie ręce zaciskają.
-Niestety Panie Bartman nic nie wymyśle.
Chyba muszą ją uratować bo zaraz może się stać coś złego.
-No trudno- uśmiecham się grzecznie do Pani i odciągając Zbyszka- chodź wymyślimy coś innego
-Obiecałem Ci kino i słowa dotrzymam
-co masz na myśli?
-zobaczysz, chodź
I poszlismy, a raczej pojechaliśmy. W samochodzie kilka razy powtórzyłam pytanie ale odpowiedzi nie uzyskałam jedynie jego piękny uśmiech po którym wywnioskowałam że coś kombinuje.Po 20 minutach dojechalismy pod jego mieszkanie.No tak.Mogłam się domyślić.
-Bedziemy oglądac film u Ciebie?
-Nie mogliśmy w kinie to zrobimy kino w domu.Mam sporą kolekcje filmów.
Jego mieszkanie wyglądało dokładnie tak jak zapamiętałam.Siadłam na tej pamiętnej skórzanej kanapie i czekałam aż Bartman przyniesie z kuchni szklanki i przekąski potrzebne do seansu.
-Piwo czy wino?
-Piwo
-To co oglądamy Panno Magdaleno?
-A skąd wiesz że panna?-jak ja uwielbiam zbijać ludzi z tropu-może być jakis dramat
-a nie panna? nie nosisz obrączki
-powiedzmy że ją zgubiłam- zamarł i patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, aż prawdę mówiąc zrobiło mi się go żal- żartowałam.
-okropna jesteś
-wiem, to co oglądamy Panie Bartman?
-wybierz coś- mówi podając mi sterte filmów i siada obok mnie
Po dłuzszej chwili wybieramy film "jak w niebie" chociaz Bartmanowi oczywiście to się nie podoba, ale jakoś udało mi się go namówić.
Po kilku minutach oglądania Bartman zaczął powoli przysuwać się blizej i bliżej, jego ręka wyladowała na oparciu kanapy i obejmowała mnie.Nie oglądał filmu tylko patrzył na mnie, udawałam że tego nie widzę .Nagle jego reka zaczeła odsuwać mi włosy z szyji na tył.
-co Ty robisz?-zapytałam
-przyglądam się Tobie-powiedział rozbawiony
-interesujące, i do jakich wniosków doszedłeś?
-że jesteś bardzo piękna-zaczął mnie całować, najpierw bardzo delikatnie, jak by bał się że go odtrące ale z czasem nasze pocałunki były bardziej zachłanne i mocniejsze.Zaczął powoli mnie rozbierać na co nie pozostałam mu dłuzna i tez ściągałam mu koszulkę.I czar prysł, zaczął dzwonić jego telefon,udawał że go niezauwaza,całując mnie dalej
-odbierz-powiedziałam odrywając się od niego
-odzwonie potem
-odbierz może to coś waznego
Odebrał, a po chwili odskoczył ode mnie i zaczął szybko sie ubierac.Nie wiedziałam co sie dzieje.
-Jesteście juz na dole? Ok to czekam na was.-powiedział patrząc na mnie i wtedy domyśliłam się że ktoś tu zaraz przyjdzie,rozłączył się-moi rodzice sa na dole zaraz tu będą.
-------------------------
Witam:) Dzisiaj znowu troszeczke wcześniej:)ale mam nadzieję ze to Wam nie przeszkadza:)troche taki nudnawy i mdły wyszedł mi ten rozdział ale i takie muszą się czasami pojawiac dlatego nic nie zmieniałam.Ale to Wy oceńcie.Bardzo dziękuję za ponad 500 odsłon bo aż tyle się nie spodziewałam:)
Bardzo też dziekuję Madame Embouteillages i Czytelniczce za komentarze:) w sumie to dzieki Wam zmobilizowałam sie do napisania kolejnego rozdziału:)
Pozdrawiam i do następnego:)
p.s Czytasz-komentuj to na prawdę bardzo motywuje:)
haha to Zbysiu ma świetnych rodziców, że nie wpadli niezapowiedziani tylko zadzwonili wcześniej;p grunt to wyczucie czasu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że byłam dla Ciebie czynnikiem motywującym! :) Tym bardziej, że wg mnie to opowiadanie jest naprawdę ciekawe. No drogi naszych bohaterów zdecydowanie bardzo często się krzyżują. To musi być jakieś przeznaczenie.:) już myślałam, że oni w nocy coś teges, a widzę, że Bartman czasem jest w stanie trzymać swój popęd na wodzy. jestem w szoku ;)mimo wszystko później już nie mógł utrzymać rąk przy sobie. no tylko, że tym razem to już oboje się na to pisali. proszę, proszę, wizyta "teściów". już jestem ciekawa jak to się potoczy! :) pozdrawiam, Embouteillages ;)
OdpowiedzUsuńPojawił się piąty rozdział na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńHahah rodzice co wyczucie czasu :D świetny blog, powiem ci, tak dalej! :D czekam na nastęony i oczywiście zapraszam do siebie c:
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com