Magda
muzyka
Dni po powrocie z Dominikany mijają bardzo szybko.Jest juz połowa maja, a za tydzień wielki ślub państwa Kosoków.Jak przystało na wzorową starszą,pomagam pannie młodej w przygotowaniach.Co w jej stanie niestety nie jest łatwe.Kaśce nic sie nie podoba,cały czas jest marudna,a kwaśną minę zajada czekoladowymi batonikami
-Kaśka do porodu bedziesz wielka jak titanic-mówię próbując przywołać przyjaciółkę do porządku
-to będę-wywraca oczami co doprowadza mnie do szewskiej pasji- nic mi nie wolno,a z resztą to nie moja wina że dziecku potrzeba dużo słodkości-teraz to ja wywracam oczami na słowa mojej przyjaciółki.Ta to zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie.Słysze dźwiek przychodzącego sms-a i wyciagam telefon z torebki.Odblokowuję klawiaturę i serce zaczyna mi mocniej bić bo na wyświetlaczu pojawia się to magiczne imię <<Zbyszek>> po chwili wahania odczytuję
" Proszę Cie,spotkaj się ze mną. Będę na Ciebie czekać o 20 w parku."
Zamykam oczy i próbuję złapać oddech.Gdy się uspokajam widzę, jak moja przyjaciółka patrzy na mnie w półuśmiechu.
-To on?-pyta chociaż po jej twarzy widzę, że doskonale wie że to Zbyszek
-tak-mamroczę
-kochasz go?
-tak..
-to mu to w końcu powiedz
-nie. Bo widzisz to jest tak jak z zakupami, widzisz wymarzoną rzecz na wystawie, a wiesz że Cię na nią nie stać.
-ale wiesz że on tez będzie na slubie
-wiem.
Dalszą część popołudnia spędzam z Kaśką na zakupach.Teraz stoję na parkingu kolo parku i zastanawiam sie czy tam pójść. Jest 18.45 dzień nie był specjalnie ciepły, ale ciepły na tyle, abym mogła zrezygnować z płaszcza. Słońce tylko od czasu do czasu leniwie zaglądało zza chmur. Na szczęście nie było deszczu, dzięki temu mogłam wyjść na jeden z moich ulubionych, długich, wiosennych spacerów. Przez pewien czas chodziłam bez sensu, szukając miejsca, gdzie mogłabym usiąść, pomyśleć, nie mijać dziesiątek ludzi. Odnalazłam ławkę, która była ukryta między żywopłotem. Pomyślałam, że to miejsce może być dla mnie idealne. Dłuższą chwilę miałam faktycznie tylko dla siebie. Dwa razy ktoś przeszedł przede mną, właściwie wcale nie zdając sobie sprawy z tego, że tam siedzę. Wreszcie jednak ktoś się zjawił. Po drugiej stronie małego skweru, po środku którego stała fontanna, na ławce usiadła starsza kobieta. Nie robiła nic konkretnego, po prostu siedziała i oglądała strugi wody wylatujące w górę z pomp fontanny. Była wręcz zapatrzona, zupełnie, jak ja przed chwilą. Właśnie, zupełnie jak ja. Wtedy napadły mnie myśli, których tak nienawidziła. Czym różniłam się od tej kobiety? Wiekiem, niczym innym. Obie były w parku, obie obserwowały wodę, obie były same. To ostatnie zasmuciło mnie najbardziej. Na łzy nie musiałam czekać długo. Płakałam, myśląc o tym, co będzie, jeśli dane jest jej być w przyszłości staruszką, która na wiosenne spacery chodzi do parku sama? I jak bardzo nieprzyjemnym uczuciem jest to, że przecież mam niewiele lat, a już jestem w nim sama? Wstałam, bo im dłużej siedziałam na brązowej ławce, tym bardziej narażałam się na to, że ktoś zapyta, dlaczego płacze, a co miałabym niby odpowiedzieć? Życie nie idzie po mojej myśli już od jakiegoś czasu. Sama nie wiedziałam, czy decyzje, które podjęłam, były dobre, czy jednak nie? W tym momencie wcale mnie to nie obchodziło. Szłam, pozwalałam łzą cieknąć po moich mocno zaróżowionych policzkach, a myślom błądzić. Potrzebowałam czegoś, co by mnie uspokoiło. Nie mogłam jednak przypomnieć sobie, co to takiego. Wcześniej miałam tego pod dostatkiem, byłam pewna, tylko co to było? Łzy nie przestawały cieknąć, z każdą kolejną stawałam się coraz smutniejsza, coraz bardziej zagubiona, coraz mniejsza, coraz szarsza, coraz samotniejsza. Szłam powoli, mimo że tak bardzo chciałam znaleźć się już między czterema ścianami, w swoim łóżku. Z każdym krokiem jednak lekko się uspokajałam. Gdzieś między kolejnymi ławkami i drzewami,byłam coraz bardziej spokojna.Wsiadłam do samochodu i odjeżdzam,nie mogłam się z nim spotkać, nie potrafiłam.
Zbyszek
muzyka
Znów nie mógł zasnąć.
I znów ta myśl, i to uczucie, że nie ma jej obok. Ten smak, gorzki, gorzki żal, jeszcze gorszy od wyrzutów sumienia, od zadanego rozczarowania.
Nie przyszła.
Ale czy mogłaby przyjść?
Tak po prostu, bez pytań, oczekiwań i wahań. Bez zawahania. Bez pretensji. Bez wyrzutów sumienia. Bez tego spojrzenia, które wyraża dużo więcej niż tylko czyste emocje. Bez myśli, planów i wspomnień. Bez ubrania.
Naga i czysta, i wolna, rozmarzona i słodka, wolna, nieskrępowana, wolna.
Tęsknił za nią taką. Właśnie taką.
Nie. To, co było między mną a nią, nie jest skończone. Przynajmniej nie dla mnie. I nigdy nie będzie. I nie chodzi już o słodki zapach truskawki, którym zawsze przesiąknięte były jej ramiona, nie chodzi o włosy falowane jak najpiękniejsza matematyczna parabola. Choć jej serce nie jest moje, to zabiłby (się) za nie. Wtedy tym bardziej. I to wszystko nie gaśnie. Nie gaśnie czerwona lampka, którą powinienem był wyłączać na noc, kiedy to z braku cierpliwości wyrywa sobie włosy z głowy. . Byle mnie zauważyła, wróciła. Niepełna, ale żeby była, tak po prostu. Na chwilę. Jak teraz jego rozdarte serce, tak wcześniej jej rozdarte... lecz nie na dwoje. A nawet jeśli, to obie połówki należą i należały do jednego, innego, którego tak bardzo nienawidzi... właśnie... dlaczego? "Kurwa, nic nie boli tak jak spóźnienie" zrozumiałem to zbyt późno..
środa, 23 października 2013
czwartek, 10 października 2013
Rozdział osiemnasty
Siedzę.. myślę.. czuję.. Nie chcę czuć.. uczucia, tak strasznie bolą. Ranią, rozwalają nasz piękny świat od środka, tak że zostają tylko ruiny... Patrzysz na to i nie możesz nic poradzić. Chcesz, żeby tak się nie działo. Krzyczysz na cały głos: „Ohh! Jaka jestem szczęśliwa, popatrzcie na mnie.! Niczym się nie przejmuję.. !”. A tak na prawdę, tak na prawdę cicho płaczesz w koncie i masz nadzieję że nikt się nie dowie o tym. Co dziennie patrzysz, jak twój kolorowy świat, staję szarą rzeczywistością. Usiłujesz coś zmienić, coś uratować, ale tak na prawdę wiesz, że nie masz na to wpływu... Jesteś bezradna.. Załamuję Cię ta świadomość. Kurczysz się i chcesz uciec od tego uczucia, od bezradności..
MUZYKA
Ide ulicą, jest noc. Ciemna noc, którą tak bardzo kocham,. Noc... Noc jest taka piękna, przysłania świat, szarą rzeczywistość. Widzę kolorowe neony, przystaje, patrze się na nie, podziwiam je... Hipnotyzują mnie swoja niezwykłością. Zamykam oczy, a słona kropelka spływa mi po policzku. Ścieram ją szybko, zanim ktoś to zauważy. Orientuje się, że dałam się ponieść uczuciu. Wstaje i ide przed siebie. Chce uciec, od tego. Biegnę ile sił, chce być jak najszybciej u siebie w pokoju. Chce uciec do swojego wyimaginowanego świata, w którym jestem bezpieczna. Kładę się na łóżku i zamykam oczy. Staram się myśleć o niczym, o pustce. Nie wychodzi to. Czuje do siebie wściekłość, że za każdym razem, gdy przymykam oczy widzie jego uśmiech. Ten jego piękny uśmiech, który tak bardzo kocham. Nabieram powietrza i powoli wypuszczam, chce się uspokoić. Wspomnienia zalewają mnie, niczym górski potok. Chce obronić się przed nimi, ale nie mam dość siły. Jestem bezsilna. Jestem słaba. Coraz bardziej na siebie zła, włączam ulubioną piosenkę i zamykam oczy. Nadal widzię jego twarz, ale teraz próbuje skupić się na słowach piosenki. Odpływam...
I tak mi minął wieczór świetowania zwycięstwa. Uciekłam z sali pod pretekstem bólu głowy.Nie potrafiłam zmierzyć się z rzeczywistością, Bartmanem,jego słowami, wzrokiem i ze swoimi uczuciami do niego.Nigdy nie pomyślałabym, że można tak kochać. Przyprawia mnie to wręcz o śmiech, bo nie wierzę, nie potrafię wyobrazić sobie jak bardzo wielka może być miłość ... Uczucie, które jeszcze do niedawna widziałam tylko na kartce papieru, a które dziś czuję w sercu. Jest wspaniałe, ale jednocześnie tajemnicze i może nawet przerażające, mało wytłumaczalne.
MUZYKA
dwa tygodnie później
Ostatni dzień prawie dwutygodniowych wakacji z Alkiem na Dominikanie. Leżę na leżaku przy plaży i kolejny dzień udaję że nic się nie stało, że nic sie nie wydarzyło, że to mi sie tylko śniło. Tak jest lepiej, bezpieczniej . Próbuje o tym nie myśleć, zapomnieć jego słowa, które mimo wszystko słyszę w głowie.
-o czym znowu myślisz?-słyszę głos Alka za moimi plecami
-o niczym tak po prostu marze- uśmiecham się i podnoszę wzrok na niego
-jasne-mamrocze pod nosem-wiem o wszystkim-kontynuje i wpycha się do mnie na leżak- myślisz o Bartmanie-patrzę na niego i nie wiem co powiedzieć, więc czekam na jego dalsze słowa,ale żadno z nas nic nie mówi tylko patrzymy na przypływ oceanu.Po chwili wstaje i próbuje zmienić temat.
-idziemy popływać?-łapie mnie za nadgarstek
-nie zmieniaj tematu, porozmawiaj ze mną-stoje nad nim i nie wiem co powiedzieć, nie wiem co chce usłyszeć- Magda- wstaje - wiem że dalej kochasz tego buca, wiem że o nim myślisz,że za nim tęsknisz,wiem to wszystko bo widzę jak się męczysz, ale ja...-chyba wiem co chce powiedzieć,odwracam wzrok,ale łapie mnie za twarz i zaczyna całować-zakochałem się w Tobie -opiera swoje czoło o moje a ja nie potrafię mu powiedziec tego samego, zamykam oczy i zaczynam płakać, on widząc to zaczyna mnie przytulać-przepraszam-mówię rycząc jak głupia-ale ja nie potrafię, nie umiem odpowiedzieć Ci tego samego bo tego nie czuję.Lubię Cię i w jakiś sposób kocham ale jak brata a nie kogoś więcej, przepraszam.
------
Witam:) wróciłam i mam nadzieję że tym razem uda mi się "to coś" dokończyć;)
trzymajcie za mnie kciuki a tym razem zostawiam Wam coś do poczytania( krótkie bo krótkie ale zawsze coś) mam nadzieje że nie dałyście sobie spokoju i wierzyłayście we mnie:) zostawiajcie komentarze to motywuje:)
MUZYKA
Ide ulicą, jest noc. Ciemna noc, którą tak bardzo kocham,. Noc... Noc jest taka piękna, przysłania świat, szarą rzeczywistość. Widzę kolorowe neony, przystaje, patrze się na nie, podziwiam je... Hipnotyzują mnie swoja niezwykłością. Zamykam oczy, a słona kropelka spływa mi po policzku. Ścieram ją szybko, zanim ktoś to zauważy. Orientuje się, że dałam się ponieść uczuciu. Wstaje i ide przed siebie. Chce uciec, od tego. Biegnę ile sił, chce być jak najszybciej u siebie w pokoju. Chce uciec do swojego wyimaginowanego świata, w którym jestem bezpieczna. Kładę się na łóżku i zamykam oczy. Staram się myśleć o niczym, o pustce. Nie wychodzi to. Czuje do siebie wściekłość, że za każdym razem, gdy przymykam oczy widzie jego uśmiech. Ten jego piękny uśmiech, który tak bardzo kocham. Nabieram powietrza i powoli wypuszczam, chce się uspokoić. Wspomnienia zalewają mnie, niczym górski potok. Chce obronić się przed nimi, ale nie mam dość siły. Jestem bezsilna. Jestem słaba. Coraz bardziej na siebie zła, włączam ulubioną piosenkę i zamykam oczy. Nadal widzię jego twarz, ale teraz próbuje skupić się na słowach piosenki. Odpływam...
I tak mi minął wieczór świetowania zwycięstwa. Uciekłam z sali pod pretekstem bólu głowy.Nie potrafiłam zmierzyć się z rzeczywistością, Bartmanem,jego słowami, wzrokiem i ze swoimi uczuciami do niego.Nigdy nie pomyślałabym, że można tak kochać. Przyprawia mnie to wręcz o śmiech, bo nie wierzę, nie potrafię wyobrazić sobie jak bardzo wielka może być miłość ... Uczucie, które jeszcze do niedawna widziałam tylko na kartce papieru, a które dziś czuję w sercu. Jest wspaniałe, ale jednocześnie tajemnicze i może nawet przerażające, mało wytłumaczalne.
MUZYKA
dwa tygodnie później
Ostatni dzień prawie dwutygodniowych wakacji z Alkiem na Dominikanie. Leżę na leżaku przy plaży i kolejny dzień udaję że nic się nie stało, że nic sie nie wydarzyło, że to mi sie tylko śniło. Tak jest lepiej, bezpieczniej . Próbuje o tym nie myśleć, zapomnieć jego słowa, które mimo wszystko słyszę w głowie.
-o czym znowu myślisz?-słyszę głos Alka za moimi plecami
-o niczym tak po prostu marze- uśmiecham się i podnoszę wzrok na niego
-jasne-mamrocze pod nosem-wiem o wszystkim-kontynuje i wpycha się do mnie na leżak- myślisz o Bartmanie-patrzę na niego i nie wiem co powiedzieć, więc czekam na jego dalsze słowa,ale żadno z nas nic nie mówi tylko patrzymy na przypływ oceanu.Po chwili wstaje i próbuje zmienić temat.
-idziemy popływać?-łapie mnie za nadgarstek
-nie zmieniaj tematu, porozmawiaj ze mną-stoje nad nim i nie wiem co powiedzieć, nie wiem co chce usłyszeć- Magda- wstaje - wiem że dalej kochasz tego buca, wiem że o nim myślisz,że za nim tęsknisz,wiem to wszystko bo widzę jak się męczysz, ale ja...-chyba wiem co chce powiedzieć,odwracam wzrok,ale łapie mnie za twarz i zaczyna całować-zakochałem się w Tobie -opiera swoje czoło o moje a ja nie potrafię mu powiedziec tego samego, zamykam oczy i zaczynam płakać, on widząc to zaczyna mnie przytulać-przepraszam-mówię rycząc jak głupia-ale ja nie potrafię, nie umiem odpowiedzieć Ci tego samego bo tego nie czuję.Lubię Cię i w jakiś sposób kocham ale jak brata a nie kogoś więcej, przepraszam.
------
Witam:) wróciłam i mam nadzieję że tym razem uda mi się "to coś" dokończyć;)
trzymajcie za mnie kciuki a tym razem zostawiam Wam coś do poczytania( krótkie bo krótkie ale zawsze coś) mam nadzieje że nie dałyście sobie spokoju i wierzyłayście we mnie:) zostawiajcie komentarze to motywuje:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)