środa, 28 listopada 2012
Rozdział pierwszy
Wieczór spędziłam jak codziennie biegając po ogrodzie miejskim w Rzeszowie, było już dawno po 21 a ja nie miałam ochoty na siedzenie w domu i kolejny raz rozmyślać nad tym co się stało..Siedziałam na ławce, w uszach miałam słuchawki.Po policzku spływała mi łza. Najgorszy moment w zyciu to taki kiedy myślisz,że nic gorszego Cię nie spotka, a później nastaje taka chwila, kiedy nie masz siły płakać,potem nie masz już czym płakać, a rozpacz jest nie do ogarnięcia.Gdy zobaczyłam idącą koło mnie parę, wybuchłam płaczem. Zaczełam biec przed siebie, mimo że minął juz prawie rok, ja codziennie o nim,o nas myślałam, nie potrafiłam zapomnieć..Może właśnie dlatego to tak boli... Bo nigdy tak naprawdę Go nie miałam, a na dodatek straciłam...Tak naprawdę dla mnie nikt nigdy nie stracił głowy, wiem co o mnie myślą dobra na jeden raz do łóżka,wiem że nic z tego nie wyjdzie zanim oni jeszcze się zorientują. W jednym pokoju śpię, w drugim sama jem w trzecim sama oglądam telewizję.Chcę czuć że taką jaką jestem ktoś mnie kocha.
W pewnym momencie z tego wyłączenia się od rzeczywistości wpadłam na kogoś, odbijając się od wysokiego bruneta upadłam nogą na krawężnik.
- przepraszam bardzo nic sie Pani nie stało?- zapytał grzecznie mężczyzna
-nie, nie, chyba nie- grzecznie odpowiedziałam
Skłamałam, bo bardzo mnie bolała kostka chyba ją skreciłam, ale pomyślałam że będe silna i nie powiem tego. Gdy już się trochę poużalałam nad soba w myślach podniosłam głowę i moim oczom ukazał się wysoki, brunet o pieknych zielonych oczach. Był naprawdę bardzo przystojny. Dla wielu kobiet nawet ideał, ale ja w tej chwili patrzyłam na każdego mężczyznę jak na wroga, miałam ochote im wszystkim dać nauczkę, pokazac że kobiety też są bardzo silne, że też potrafią ranić. Monolog w moich myślach trwał bardzo długo i nawet nie zauważyłam, że On dalej przy mnie stoi i coś mówi.
-..słyszałem, że tutaj jest niebezpiecznie ale nie podejrzewałem że pierszego dnia odrazu spotka mnie wypadek-na jego twarzy pojawił się uśmiech, a ja słuchałam go dalej..- taka ładna dziewczyna i nie boi się biegac sama tak po ciemku?
- nie, złego diabli nie biorą- uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, ale szybko znikł gdy zaczełam próbowac wstać
-na pewno nic Ci nie jest?- zapytał
- poradzę sobie jestem dużą dziewczynką
-och co to za protekcjonalny ton, chcę tylko pomóc, bo to z mojej winy się stało
-no przeciez nie z mojej , nie musisz sie martwić, biegnij dalej ja dam sobie rade
Widac że chciał cos jeszcze powiedzieć, ale ja sie odwrociłam i utykając zaczełam iść na parking gdzie zostawiłam samochód. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i bierze na ręce
i zaczyna nieść.W jego ramionach poczułam się jak małe dziecko w objęciach rodzica. Było mi bardzo dobrze, przypomniałam sobie jak to jest kiedy z zachwytu nie potrafisz nawet złapać oddechu, bo nie ma czym oddychać.Zanim się obejrzałam bylliśmy już na parkingu.
-odwiozę Cie do domu, tylko musisz mi powiedzieć gdzie mieszkasz- powiedział to niewinnie się uśmiechając.
-dziękuję że mnie tu przyniosłeś ale nie musisz mnie odwozić, bo przyjechałam samochodem-odpowiedziałam również sie uśmiechając.
-szkoda, ale cóż jezeli jesteś tylko w stanie jechać to nie będę się narzucać.
-moge jechać- odwracając się poszłam do mojego samochodu,gdy wyjeżdżałam z parkingu Jego już nie było. Dobrze że mam samochód w automacie bo nie dałabym rady wciskać pedałów. Szybko dojechałam do domu, wchodząc odrazu poszłam do łazienki żeby napuścić wody do wanny a sama poszłam do barku po moje ulubione wino. Rozbierając się wypiłam już jeden kieliszek, nalewając drugi zadzwonił mój telefon. Biec nie mogłam z powodu mojej bolącej kostki, więc póki doszłam ktoś się rozłączył. Niestety to była Kaśka, a ona tak szybko sie nie poddaje, po piątem nie odebranym połączeniem postanowiłam odebrać.
-Magda? No wkońcu! I tylko nie kłam że nie słyszałaś, czy telefonu nie mogłaś znaleść! Dobrze wiem że nie chciałaś odebrac, ale doskonale wiesz że mnie sie tak łatwo nie pozbędziesz. Nie pytam tylko chcę Ci zakomunikować że za godz będę u Ciebie.
- Cześć. Widzę że nie mam innego wyjścia jak to zaakceptować.Zamówię chińszczyznę a Ty przywieź alkohol.
-Ok. Dozobaczenia kochana-jeszcze dobrze nie kończąc rozłączyła się.
Miałam godzinę dla siebie, więc poszłam poleżeć w wannie, bo wiedziałam że czeka mnie poważna rozmowa z Kaśka. Nie miałam dzisiaj ochoty na Jej wizyty, ale niestety jej się nie odmawia, zawsze postawi na swoim. Z doświadczenia wiem że szkoda energi na kłótnie z moją kochaną przyjaciołką Kaśka. Nawet nie wiem kiedy minęła ta godz. Wychodząc z wanny dzwonił już dzwonek do moich drzwi. Ubrałam koszulke i poszłam otworzyć Kaśce.
-Cześć! Obstawiałam że będę dłużej dobijać się do drzwi,przyniosłam wino i lody mam nadzieję że poprawi to Tobie humor.
-Cześć, też mam taką nadzieję wchodź do salonu a ja wezme wino.
Wziełam wino i poszłam do kuchni, słyszałam tylko pojedyńcze słowa które wypowiadała w monologu Kaśka. Zupełnie sie wyłączyłam i mechanicznie wyciągnełam kieliszki na wino i pucharki na lody. Zaniosłam to do pokoju a Kaśka gadała jak najęta:
-długo będziesz jeszcze unikała ludzi? mineło już tyle czasu a Ty nawet przede mną się ukrywasz. Magda obudz się, życie toczy sie dalej mimo wszysko. Nie można tak się izolować! Musisz wyjśc z tego swojego więzienia. Nie ważne jak bardzo bedziesz się starała to i tak nie bedziesz potrafiła przestać czuć.Dobrze wiesz że to w niczym Ci nie pomoże, ból nie zniknie a natłok myśli i tak będzie rozsadzał Ci umysł.Czasem wystarczy tylko się odważyć, aby przeżyć coś wspaniałego..Pozwól sobie pomóc.Wszystko zdarza się tylko raz.I nigdy nie wraca.Jeśli bedziesz próbowała wskrzeszać przeszłe zdarzenia, ominiesz to co ma się wydarzyć w następnej kolejności.
-..ale ja nie potrzebuje pomocy-skłamałam, i nie wiem dlaczego..
-no tak, jasne, zawsze dumna, zawsze silna,nasza kochana Magdusia.
-nie mów tak do mnie, dobrze wiesz że tego nie lubie! I skończy już ten temat, przyszlaś tu prawic mi morały czy odwiedzić ? Chyba wino już się schłodziło.
Szybko wstałam i poszłam to kuchni.Prawie wbiegając otworzyłam okno żeby złapać świeżego powietrza. Odruchowo tona łez poleciała mi po policzkach, czułam jak moje serce cholernie piecze.Stojąc tak nagle poczułam jak ktos mnie przytula.
- nie płacz maleńka, bo i ja zaczne, chodz upijemy się- biorąc mnie za rękę zaprowadziła do pokoju posadziła na kanapie i włączyła "Seks w wielkim mieście" Siadając przy mnie otworzyła wino i nalała do kieliszka.
- Dziękuję, na prawdę Ci dziękuje kochana, wiem że jestem ciężka do komunikacji a Ty sie nigdy nie poddajesz i zawsze udaje Ci sie postawic mnie za "warkoczyk" do pionu. Gdyby nie Ty..
- Dobra dobra już mi się tu tak nie rozczulaj. Wiesz że nigdy Cie nie zostawie, za długo się znamy..
Z Kaską znamy się prawie od zawsze, od zawsze gdy pamietam, jedna grupa w przedszkoly, podstawówka, gimnazjum i liceum w jednej ławce. Wiemy o sobie wszystko, kocham Ją jak siostrę..
-Jak minął Tobie dzień? był jakiś przystkojniak na masazu?
-tak- odpowiedziałam
- o proszę no to opowiadaj
- Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, miał bardzo duże poczucie humoru bo sypał kawałami jeden za drugim, włosy lekko przypruszone siwizną, a nawet nie lekko tylko bardzo, no ale cóż sie dziwić w jego wieku..
-to ile on miał lat? -zapytała Kaśka
-czuł się na 50, wygladał na 67 a miał 75, sprawdziłam w karcie- zaczełam się smiać
- no wiesz co, ale jestes wredna, a już naprawdę myślałam że ktoś Ci sie spodobał
Słuchając słów Kaśki przypomniałam sobie o zdarzeniu w parku, i o tym chłopaku.Boskim chłopaku,który bardzo mi się spodobał, ale co z tego jak nigdy więcej się nie spotkamy, biorąc pod uwagę jak go potraktowałam.Postanowiłam nic o Nim nie mówić mojej przyjaciółce bo już słyszałam jej słowa ze nie potrafie nawet wykorzystać okazji. Wolałam sobie odpuścić.
-A co tam u Ciebie Kasiu? - zapytałam
-Nic się nie zmieniło-odpowiedziała- dalej pracuję tęsknię za mamą ale daję radę. Ostatnio spotykam się z takim Grześkiem, bardzo fajny chłopak ale wiesz z zasady za bardzo się nie angażuje
-O proszę no to gratuluję tylko nie dziękuj- uśmiechnełam się- mam nadzieję że tym razem przynajmniej Tobie się uda.
-Oby, bo to na prawdę bardzo fajny facet
Kaśka zawsze miała więcej szcześcia ode mnie, wszystko szło po jej myśli a nawet bez tego dobrze sie układało.
- Mam wspaniały pomysł-krzykneła aż mało nie wylałam wina- pójdziemy w sobote na impreze to tego nowego klubu na rynku.Poznasz Grześka a On może weźmie jakiegos fajnego kolege-cieszyła się jak małe dziecko nową zabawką.Kaśka zawsze coś wymyśliła co mi nie pasowało, a nie potrafiłam sie jej sprzeciwić. Ale chciałam spróbowac się wymigać bo nie za bardzo mi sie uśmiechało wyjśc i udawać całą noc że sie świetnie bawię
-Wiesz Kasiu to świetny pomysł ale ja w tą sobote niestety nie mogę
-Jak to nie możesz a co niby takiego bedziesz robić?
I zaczeło się, wypytywanie i sprawdzanie czy kłamię, a niestety w kłamaniu to ja mistrzem nie byłam.
-Yyy muszę iść do salonu i przejrzeć dokumenty wiesz tyle sie tego nazbierało, a potem chciałam iść na zakupy bo wszystko mi się w domu pokończyło
-Jasne, już Ci wierze, wymysliłaś to teraz żeby nie iść, prawda?
-Nie no co Ty, naprawdę musze to wszystko zrobić
-Magda!?
-Tak, wymyśliłam to- ręce mi opadły, przed Nia nic nie da sie ukryć.
-Nie ma żadnego ale idzimy w sobote na imprezę i koniec. A w piatek idziemy na zakupy bo w Twojej szafie moge się załozyc że nie ma nic seksownego
-Seksownego? a po co mi coś seksownego?
- A w czym chcesz sprzedac swoje piękne ciało? w spodniach i swetrze?-patrząc na mnie upewniła się w swoich przekonaniach- ok nie było pytania, w piatek o 16 idziemy do Millenium.
-Zwariuje z Toba kiedyś wiesz?
-Ja jakoś wytrzymałam ze sobą 23 lata i nie zwariowałam to i Ty wytrzymasz
Reszta wieczoru minęła bardzo miło i szybko. Rano budząc się już nie było tak wspaniale, bo wczoraj troche za duzo wypiłyśmy. Przeciągając się zobaczyłam że jest już 8 więc szybko budząc Kaśke wstałam żeby być pierwszą w łazience.Gdy wyszłam Kaśka już zrobiła śniadanie i kawe.
-Głowa mi pęka, chyba za dużo wypiłyśmy wczoraj. Mam nadzieję Madzia że zdązymy do pracy.
-Ja na pewno się nie spóźnie bo dzisiaj jest Dagmara od 9 a ja ide tylko po dokumenty i muszę iść do urzędu skarbowego- odpowiedziałam
-Tobie to dobrze, sama dla siebie jesteś panem i władcą- uśmiechneła się-ide do łazienki
Szybko zebrałyśmy się i poszłyśmy do pracy.Dzień minął mi bardzo szybko latałam po urzedach i cały czas coś załatwiałam.Gdy wróciłam do domu marzyłam już tylko o gorącej kąpieli w wannie i śnie.
środa, 21 listopada 2012
Prolog
Pora zacząć od nowa, spokojnie. Bez niepotrzebnych myśli. Z jednym pytaniem. Czy wrócę kiedyś tam, gdzie wszystko wydaje się piękniejsze? I w tej samej chwili, w której sobie to pytanie zadaje, już znam odpowiedź. Właśnie, to co w danej chwili wydaje nam się takie doskonałe, z czasem może już takie nie być. Może nawet dociera do nas, że to nie było aż takie znów doskonałe i nawet jeśli to utraciliśmy, wcale nie jest powiedziane, że więcej tego nie znajdziemy, a wręcz, że nie znajdziemy czegoś lepszego. Co jest gorsze? Nowe potworne blesne rany? Czy stare rany które powinny wygoić się już dawno temu? Może stare rany nas czegoś uczą przypominają nam gdzie byliśmy i co mamy za sobą.Uczą nas czego mamy unikać w przyszłości.Tak chcemy myśleć, ale wcale tak nie jest.Niektóre błędu musimy powtórzyć wiele razy.W moim bardzo przewidywalnym zyciu zanosiło się na zmiany, zmiany których nawet nie podejrzewałam,a mój świat miał się zmienić o całe 360 st.Zmiany w naszym życiu wiążą się zwykle z waznymi wydarzeniami, urodzinami, uzyskaniem dyplomu, ślubem.Ale największe zmiany często są wynikiem małych chwil.Gdy zatrzymujemy się i patrzymy kim jesteśmy.Bo za każdym razem, gdy widzimy jak daleko doszliśmy widzimy też, ile jeszcze przed nami. By w pełni się zmienić musimy uwolnić się od wszystkiego czego się trzymamy, by znaleźć się na nowej ścieżce, tej włąściwej
Jeśli czytasz, pozostaw po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się piszę, kiedy wiem, że mam dla kogo to robić.
Pora zacząć od nowa, spokojnie. Bez niepotrzebnych myśli. Z jednym pytaniem. Czy wrócę kiedyś tam, gdzie wszystko wydaje się piękniejsze? I w tej samej chwili, w której sobie to pytanie zadaje, już znam odpowiedź. Właśnie, to co w danej chwili wydaje nam się takie doskonałe, z czasem może już takie nie być. Może nawet dociera do nas, że to nie było aż takie znów doskonałe i nawet jeśli to utraciliśmy, wcale nie jest powiedziane, że więcej tego nie znajdziemy, a wręcz, że nie znajdziemy czegoś lepszego. Co jest gorsze? Nowe potworne blesne rany? Czy stare rany które powinny wygoić się już dawno temu? Może stare rany nas czegoś uczą przypominają nam gdzie byliśmy i co mamy za sobą.Uczą nas czego mamy unikać w przyszłości.Tak chcemy myśleć, ale wcale tak nie jest.Niektóre błędu musimy powtórzyć wiele razy.W moim bardzo przewidywalnym zyciu zanosiło się na zmiany, zmiany których nawet nie podejrzewałam,a mój świat miał się zmienić o całe 360 st.Zmiany w naszym życiu wiążą się zwykle z waznymi wydarzeniami, urodzinami, uzyskaniem dyplomu, ślubem.Ale największe zmiany często są wynikiem małych chwil.Gdy zatrzymujemy się i patrzymy kim jesteśmy.Bo za każdym razem, gdy widzimy jak daleko doszliśmy widzimy też, ile jeszcze przed nami. By w pełni się zmienić musimy uwolnić się od wszystkiego czego się trzymamy, by znaleźć się na nowej ścieżce, tej włąściwej
Jeśli czytasz, pozostaw po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się piszę, kiedy wiem, że mam dla kogo to robić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)